października 12, 2013

Październik miesiącem maseczek: Glinka zielona

Przyszedł czas na drugą notkę z tej serii. Piszę ją z kilkudniowym opóźnieniem i, jak się okaże, bardzo dobrze się stało. To była moja pierwsza przygoda ze "sproszkowaną" maseczką, dlatego tez nie poszło idealnie. Jeśli jesteście ciekawi rezultatów, zapraszam do dalszego czytania.


Kilka słów od producenta:

Glinka zielona ma wspaniałe właściwości dezynfekujące, absorpcyjne i gojące. Doskonale leczy trądzik, wypryski, wrzody, pielęgnuje i regeneruje zmęczoną cerę również podczas leczenia, odkażając ją i wzmacniając. Odżywia zmęczoną cerę, zmniejsza i zapobiega zmarszczkom. Ma także szerokie zastosowanie w medycynie niekonwencjonalnej zarówno do stosowania wewnętrznego jak i zewnętrznego - okłady lecznicze i wyszczuplające. W kosmetyce profesjonalnej używana jest również do zabiegów formowania sylwetki Body Wrap. Do tego celu we Francji tradycyjnie stosuje się postać glinki zielonej GRANULAT.

Skład:

Posiada około 20 różnych soli mineralnych istotnych dla organizmu, takich jak: krzem, magnez, wapń, potas, fosfor, sód i inne oraz cały szereg mikroelementów i pierwiastków śladowych: selen, molibden, cynk.

Cena:

2,69 zł/10g


Na zdjęciu widać, czego użyłam do wykonania maseczki. Jest to przede wszystkim zielona glinka w proszku, którą przesypałam sobie do pojemnika, przegotowana woda, mgiełka do twarzy z Oriflame, o której pisałam tutaj, oraz miska i łyżeczka.
Przygotowanie wymaga trochę wysiłku - trzeba wszystko pomieszać, a potem umyć pobrudzone naczynia, jest to więc zabawa dla zaangażowanych, to nie to samo, co po prostu rozsmarowanie gotowego produktu z saszetki na twarz.


Konsystencja miała przypominać budyń, ale mnie, jako niedoświadczonej użytkowniczce, niestety to nie wyszło. Na pewno następnym razem będzie lepiej. 
Po nałożeniu glinki ważnym jest niedoprowadzenie do jej zaschnięcia i to okazało się największym problemem. Nie posłuchałam producenta, który poradził nałożenie na twarz mokrej gazy. Czytałam, że dziewczyny używają wody termalnej, ja postanowiłam więc spróbować mojej mgiełki. Był to jednak fatalny pomysł. Glinka zasycha natychmiastowo, szczególnie na brzegach, przy ustach i oczach, więc w sumie wymaga faktycznie ciągłego nawilżenia. Ja co kilka minut pryskałam ją wspomnianym produktem, który jednak w kontakcie z glinką powodował delikatne szczypanie. Czułam też ściągnięcie spowodowane działaniem maseczki.
Pomyślałam, że mój eksperyment spalił na panewce i nic z tego dobrego nie wyjdzie, ale się myliłam.
Maseczka ładnie zmyła się dzięki celulozowej gąbeczce. Twarz była jednak przesuszona, dlatego nałożyłam na nią masło jojoba. Także producent nakazuje nałożenie kremu po zabiegu.
Co mnie zaskoczyło to to, że pory były zwężone i oczyszczone, a wypryski zbladły. Bardziej zdziwiona byłam jednak później, dlatego cieszę się, że nie napisałam tej recenzji od razu. 
Rano twarz była całkowicie matowa (co u mnie się nie zdarza) - oczywiście w ciągu dnia wydzielanie sebum wróciło do normy. Jednak zauważyłam, że wypryski, z którymi męczyłam się przeważnie kilka dni (mimo nowej kuracji przeciwtrądzikowej), zaczęły szybciej się goić. Po jednym dniu zbladły i stały się mniej "wypukłe", a 2 dni po maseczce całkowicie znikły!
Efekt zaskoczył mnie więc absolutnie, bo działanie maseczki okazało się długotrwałe, a nie doraźne. Jestem niezmiernie ciekawa, jak moja skóra wyglądałaby po pełnej, regularnej kuracji.
Wszystkim osobom ze skórą problematyczną polecam zieloną glinkę z czystym sumieniem i nie popełniajcie tych błędów, co ja! Produkt ten trafia do moich ulubieńców!

Ocena: 4,5/ 5

Nie 5 ze względu na wysiłek wkładany w przygotowanie i konieczność pilnowania przez 20 minut stanu glinki na twarzy.

Czy kupiłabym ponownie? ABSOLUTNIE TAK.


Używacie glinek? Polecacie je? Jakie są najbardziej odpowiednie dla Waszej skóry?

10 komentarzy:

  1. nie dla mnie :) ale rzeczywiście niezły produkt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemu nie dla Ciebie? Może potrzebujesz glinki o innym kolorze? :)

      Usuń
  2. Świetna recenzja. Właśnie wczoraj oglądałam różne glinki i zastanawiałam się którą wybrać. Teraz wiem, że na pewno sięgnę po zieloną:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Koniecznie spróbuj, może dla Ciebie też będzie odpowiednia :)

      Usuń
  3. Jest z nią troszkę zachodu, ale spróbuję :)
    W końcu to miesiąc maseczek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam maseczki glinkowe. Faktycznie używam wody termalnej do spryskiwania twarzy, ale jak nie miałam jej akurat pod ręką, to także wody mineralnej lub hydrolatu (przelewałam do buteleczki z atomizerem). Zawsze wszystko było w porządku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie strasznie szybko zasychała, musiałabym ją spryskiwać cały czas :(

      Usuń
  5. Jeja ile z tym roboty xD, chyba jestem zbyt leniwa na takie eksperymenty ;p I dlatego na ogół kupuję gotowce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, trzeba się namęczyć, ale efekt jest zdecydowanie lepszy niż po maseczce-gotowcu :)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze! Jeśli spodobał Ci się mój blog, zapraszam do obserwowania, co będzie motywować mnie do dalszej pracy!
Nie reklamuj się - staram się zaglądać do wszystkich, którzy komentują moje posty.

Serdecznie zachęcam do dzielenia się swoimi opiniami na poruszane przeze mnie tematy :)