Dość długo ociągałam się z recenzją tego kremu - wczoraj wrzuciłam opakowanie do torby z napisem "Denko" - i powiem szczerze, że zaczynając tę recenzję, nie wiem, co dalej mi z niej wyjdzie. Czasem zdarzają się takie produkty, które wywołują w nas mieszane uczucia - i to jest jeden z nich.
Kilka słów od producenta:
Nawilżający krem wzbogacony oczyszczającym malachitem i witaminą E o właściwościach pielęgnujących. W ciągu dnia chroni skórę przed stresorami środowiskowymi (zanieczyszczenie środowiska, zmiany temperatur, promieniowanie UV). Nocą regeneruje i przywraca promienny wygląd. Stosuj rano i wieczorem.
Skład:
AQUA, GLYCERIN, CETEARYL ALCOHOL, ISOPROPYL MYRISTATE, BUTYROSPERMUM PARKII BUTTER, CYCLOPENTASILOXANE, CYCLOHEXASILOXANE, CERA ALBA, DIMETHICONE, CANOLA OIL, SODIUM POLYACRYLATE, CETEARETH-12, IMIDAZOLIDINYL UREA, METHYLPARABEN, SODIUM CETEARYL SULFATE, PARFUM, TOCOPHERYL ACETATE, PROPYLPARABEN, PANTHENOL, CITRIC ACID, MALACHITE EXTRACT, PHENOXYETHANOL, FURCELLARIA LUMBRICALIS EXTRACT.
Cena:
42,90 zł/ 50 ml
Krem zbiera w Internecie całkiem niezłe opinie. Większość osób chwali zawartość malachitu, który jest w kremach rzadki. Patrząc jednak na skład, wcale się nie zachwycam. Malachit jest gdzieś na szarym końcu, a krem jest wręcz przepakowany silikonami.
Krem ma mieć podwójne działanie, bo rzekomo inaczej działa w dzień, a inaczej w nocy. Ja się przyznaję, że stosowałam go jedynie rano, ponieważ wieczorem skupiam się na kuracji antytrądzikowej.
Opakowanie zdecydowanie przyciąga wzrok, bo jest bardzo estetyczne, szklane. Widać, ile jeszcze w środku mamy produktu. Po odkręceniu czujemy niezwykle charakterystyczny zapach, który jest dla mnie trudny do opisania. W ogóle cała seria produktów Swedish Spa ma dość nieprzeciętny zapach. Ten na pewno nie jest typowo "kremowy" ani kwiatowy. Nie nazwałabym go jednak też ziołowym. Niektórzy piszą, że jest chemiczny, ja nie odnoszę takiego wrażenia, choć jest dość intensywny.
Mieszane uczucia pojawiają się jednak, jak możecie się domyślić, co do działania. Z jednej strony krem faktycznie ładnie nawilża skórę i pozostawia ją gładką, z lekką (silikonową zapewne) powłoczką. Szybko się wchłania, nie jest tłusty. Konsystencja jest dość lekka (choć nie aż tak jak w przypadku kremów-żeli) i nie zauważyłam, aby zapychał pory. Dobrze nakłada się na niego podkład, nic się nie roluje. Zdarzało mi się jednak, że piekła mnie twarz, kiedy nałożyłam go w czasie, kiedy skóra miała "wrażliwy czas". Wtedy twarz była zaczerwieniona, a odczucia były mocno nieprzyjemne. Miałam jednak od niego trochę przerwy i mam wrażenie, że moja skóra miała przy jego używaniu ładniejszy koloryt. Kosmetyk niestety nie matuje, czego ja jednak wymagam od kremu na dzień.
Cena wydaje się dość oporna i za taką bym go jednak nie kupiła. Pamiętam, że nabyłam go, kiedy wszedł do katalogu z jakąś promocją i kosztował mnie coś ok. 10 zł.
Krem jest kosmetykiem interesującym (oprócz nieciekawego składu), ale chyba jednak nie spełnia moich oczekiwań. Myślę, że to produkt, który może wywoływać sprzeczne opinie i dawać różnorakie rezultaty u różnych osób.
Ocena:
4/5

Jak na taki bardzo przeciętny skład, to cena kremu jest zbyt wygórowana.. Poza tym ja jakoś nie ufam tym firmom katalogowym :) mamy dużo lepszych, drogeryjnych kremów za dużo niższą cenę, chociaż za 10zł to warto było chociaż spróbować :)
OdpowiedzUsuńZ takiego założenia wyszłam :) Totalnie krem mi nie był potrzebny, ale ta dyszka mnie swędziała w kieszeni :P
UsuńJeśli chodzi o pielęgnację (szczególnie twarzy) to też nie ufam firmom typu Oriflame czy Avon, ale już Yves Rocher (poniekąd też firma katalogowa) ma bardzo fajne kosmetyki do pielęgnacji.
UsuńMam krem z Yves Rocher i jest całkiem fajny. Choć nie bez wad :) Oriflame ma zdecydowanie lepszą kolorówkę niż pielęgnację.
Usuńz ciekawości sprawdziłam czym jest ten cały malachit i z czym się go je. okazało się, że to całkiem ładny kamień :D
OdpowiedzUsuńnie kupiłabym tego kremu, bo już na drugim miejscu w składzie ma glicerynę.
Tak jak napisałam - skład nie za ciekawy... Tak naprawdę sprawdziłam go, pisząc tę recenzję, więc w sumie jestem zdziwiona, że działanie kremu najgorsze nie było, biorąc pod uwagę, czego tam napchali ;)
UsuńPóki co mam tylko wodę toaletową z Oriflame, którą bardzo lubię. Rzadko sięgam po produkty katalogowe, ale mimo wszystko działanie ma całkiem przyzwoite ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc z Oriflame jeszcze nic nie miałam.
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o malachicie w kremach, będę musiała się dokształcić w tym temacie:) Nie mniej jednak produkty Oriflame omijam, jakoś nie budzą mojego zaufania (może dlatego, że kojarzą mi się z Avonem, a ten mnie uczula? ot, taka negatywna projekcja).
OdpowiedzUsuńMam koleżankę, którą produkty katalogowe uczulają, więc faktycznie coś może w tym być!
Usuńnie słyszałam jeszcze o kremach z malachitem:) co prawda bardzo nie lubię kremów z oriflame i avon i za cenę regularną na bank bym się nie zdecydowała, ale z takiej promocji też bym skorzystała :P
OdpowiedzUsuńPierwszy raz czytam o malachicie jako składnik kremu. W pielęgnacji Oriflame w ogóle się nie orientuję, więc dobrze było poznać Twoją opinię. Szkoda, tylko że krem okazał się średni.
OdpowiedzUsuńhm nie przepadam za ori
OdpowiedzUsuńnie mam zaufania do tej marki, tak samo jak do avon'u, więc raczej się nie skuszę, tym bardziej, że cena nie zachęca :)
OdpowiedzUsuńnie używałam nigdy kremów z oriflame
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie zamawiałam z Oriflame, a ich kremów chyba nigdy nie miałam. Szukam teraz naprawdę dobrego kremu, z którego będę zadowolona w stu procentach, ale nie idzie tak łatwo ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie łatwo nie jest. Teraz kupiłam krem z YR i jest całkiem fajny :)
Usuń