kwietnia 22, 2014

W walce o matową cerę | Wibo, Bibułki matujące


Święta, Święta i po Świętach - jak mawia moja mama. Dni świąteczne zleciały wręcz w piorunującym tempie. Czas wracać do szarej rzeczywistości. Ja całe szczęście mam jeszcze chwilę, aby wrócić do siebie, bo na uczelnię wybieram się dopiero w czwartek, ale nie leniuchujemy! Zaczynam od tej przyjemniejszej części, czyli od blogowania.

Aby przez cały dzień utrzymać makijaż w świetnym stanie, bez efektu świecenia się, niezbędne są bibułki matujące. Szczególnie, jeśli cera szybko się przetłuszcza - tak jak moja. Wychodzę z założenia, że płacenie jakiś kolosalnych pieniędzy za tego typu produkt jest bezsensowne. Znalazłam coś świetnego i taniego, czyli propozycję firmy Wibo.

Kilka słów od producenta:

Łatwe i wygodne w użyciu bibułki dające efekt natychmiastowego zmatowienia. Wchłaniają nadmiar sebum bez naruszenia makijażu i likwidują nieestetyczne błyszczenie skóry, zapewniając świeży i idealnie matowy wygląd w ciągu dnia.
Cena
ok. 5 zł/ 40 szt.


Trudno mi nie zgodzić się z tym, co napisał producent. To absolutna prawda. Bibułki idealnie ściągają sebum, ale nie uszkadzają makijażu. Po użyciu bibułek i przypudrowaniu twarzy zyskujemy matowy wygląd na kolejne godziny. Plusem jest też niska cena, bo kosztują one niecałe 5 zł. Na rosmannowskiej promocji -40% zakupiłam sobie zapas.

Oczywiście produkt ma też swoje minusy. Bibułki mogłyby być trochę większe, bo jednak trudno jedną bibułką odcisnąć całą twarz. Przy codziennym używaniu miałoby to więc spore konsekwencje w wydajności. Z drugiej strony jednak, uzyskujemy niewielką rzecz, która mieści się bez problemu w torebce. Ja bibułek używam od czasu do czasu, jeśli makijaż muszę mieć na sobie naprawdę długo - 10-12 godzin. Wtedy mam pewność, że podkład nie spłynie razem z sebum. Opakowanie jest wykonane z tektury, jednak do najtrwalszych nie należy. Przeważnie dość długo noszę je ze sobą i pod koniec użytkowania wygląda już naprawdę nieciekawie. 


Muszę przyznać, że jestem zdziwiona dość kiepskimi opiniami na KWC, bo produkt naprawdę działa! Można się faktycznie przyczepić do tego, że jedna bibułka nie wystarczy na zmatowienie, ale uważam, że lepiej użyć jej niż chusteczki, przy której jest większe prawdopodobieństwo ściągnięcia makijażu. Używam bibułek od kilku lat i nie mam zamiaru ich zamieniać na inne. Są moimi ulubieńcami i już!

Przypominam o rozdaniu z okazji setnego posta! :)


21 komentarzy:

  1. Mi kiedyś babka w drogerii powiedziała ze taki sam efekt byłby gdybym zastosowała zwykłą chusteczkę higieniczną...no i nie kupiłam bibułek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Używałam też zwykłych chusteczek i nie uważam, żeby efekt był taki sam ;)

      Usuń
    2. Ta raczej, że nie jest -.-
      Co to za pracownica co się nie zna xd

      Usuń
    3. Widocznie ona używa chusteczek ;)

      Usuń
  2. Jeśli nie zawierają talku, to na pewno ich spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma żadnego składu na opakowaniu, ale myślę, że nie zawierają talku :)

      Usuń
  3. A ja szczerze mówiąc nie używam bibułek mimo tego że mam cerę mieszaną, muszę się do nich przekonać:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedni chwalą, drudzy nienawidzą :P Ale jak tylko je spotkam to kupię na spróbowanie. Kiedyś ich szukałam, ale nie było ich w drogerii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że są tak tanie, że warto spróbować i przekonać się, czy spełniają oczekiwania :)

      Usuń
  5. Nie miałam tych bibułek, jestem wierna chusteczkom z Inglota i raczej tak pozostanie:) Nie dość, że dobrze matują, to jeszcze dzięki nim mam pretekst do zakupów (robiąc zakupy za 30 zł, bibułki możemy kupić za pół ceny);P

    OdpowiedzUsuń
  6. mimo że moja buzia ma tendencję do świecenia się, to nigdy nie stosowałam takich bibułek.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nie używałam takich bibułek :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedyś miałam na nie chęć, potem mi przeszło, a teraz sama nie wiem, w sumie nie potrzebuje ich aż tak bardzo, ale może.. coś.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. nie stosowałam, ale kupię latem gdy będą upały-ciekawe czy się sprawdzą =]pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że na lato to już w ogóle must-have. Razem z wodą termalną :)

      Usuń
  10. wolę z Inglota kupiłam na promocji za 9 zł i są dużo lepsze ale na te też nie można w sumie narzekać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie te są w zupełności wystarczające. A Inglot regularnie prawie 20 zł kosztuje ;)

      Usuń
  11. Właściwie to efekt dla mnie jest po nich taki sam jak po użyciu zwykłej chusteczki. Więc po co przepłacać? :D
    Skusiłabym się na nie, gdyby efekt matu utrzymywał się dłużej. Używałam ich kilka lat temu latem i wspominam, że zaraz po ich użyciu znowu się świeciłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, zdecydowanie efekt zwykłej chusteczki nie jest taki. U mnie te bibułki faktycznie matują :)

      Usuń
  12. ja mam tłustą cerę i kiedyś skusiłam się na te bibułki. Byłam nimi na maksa rozczarowana. nie dość, że zabierały ze sobą makijaż, to nie były zbyt wydajne :( polecam Ci na wypróbowanie bibułki kobo z pudrem, byłam zadowolona i sprawdzały się przy mojej kłopotliwej skórze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja skóra szybko się świeci, ale ja jestem zadowolona :) Wiadomo, że nie uzyskamy po takich bibułkach efektu jak zaraz po nałożeniu makijażu, ale i tak jest o niebo lepiej. W przyszłości zapewne wypróbuję jakieś inne bibułki :)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze! Jeśli spodobał Ci się mój blog, zapraszam do obserwowania, co będzie motywować mnie do dalszej pracy!
Nie reklamuj się - staram się zaglądać do wszystkich, którzy komentują moje posty.

Serdecznie zachęcam do dzielenia się swoimi opiniami na poruszane przeze mnie tematy :)