Poszukiwania idealnego płynu micelarnego trwają. I domyślam się, że u wielu z Was jest podobnie. Niepozorny kosmetyk, który jest bohaterem dzisiejszego wpisu, postawił innym produktom tego typu wysoką poprzeczkę.
Buteleczka jest dość wysoka, ale jej smukłość zapewnia komfort przy używaniu, ponieważ opakowanie bardzo dobrze leży w dłoni. Płynem łatwo nasączyć wacik i nic się nie rozlewa.
Trzeba przyznać, że kosmetyk jest wydajny - używam go już od długiego czasu i nadal nie sięgnął dna. Zapach jest perfumowany - w zasadzie przyjemny, ale przy kosmetykach do demakijażu wolę bezzapachową formę.
Produkt nie ma wad, które do tej pory przeszkadzały mi w innych płynach micelarnych - nie pieni się, nie zostawia na twarzy żadnego filmu i nie daje dziwnego efektu tępości (co wyeliminowało u mnie powtórne kupno Burżuja - klik). Odnoszę wrażenie, że płyn nawet trochę nawilża skórę. Z powodzeniem może więc pełnić rolę toniku.
Producent zapewnia też o właściwościach ujędrniających - w tej kwestii nie mogę wydać oceny, ponieważ moja skóra jest zbyt młoda, abym mogła zauważyć takie efekty. Pozostanę jednak wobec tego nastawiona sceptycznie.
Płyn faktycznie zawiera kolagen (i to dość wysoko w składzie), ale też sok brzozowy, pantenol i alantoinę, które zapobiegają podrażnieniom, oraz regenerujący skórę mocznik.
A na koniec wisienka na torcie - czyli jak sobie radzi z demakijażem.
Genialnie! Jak widać - nie trzeba się namachać, żeby pozbyć się kosmetyków kolorowych, a płyn dał sobie nawet całkiem nieźle radę z tuszem wodoodpornym.
Zapewne gdybym nie dostała tego kosmetyku na spotkaniu blogerskim, nigdy bym nie zwróciła na niego uwagi. Strasznie się cieszę, że mogłam poznać tak dobry kosmetyk, który spełnia wszelkie moje wymagania wobec płynu micelarnego.
Na stronie producenta kolagenowy płyn micelarny kosztuje 10 zł za 200 ml. Cena jest więc dość niska jak na kosmetyk do demakijażu twarzy.
Jeśli będzie mi dane kiedyś na niego natrafić stacjonarnie (gdy zużyję swoje zapasy oczywiście - bo w kolejce chyba trzy kolejne płyny micelarne!), biorę go w ciemno!
*Produkt otrzymany na spotkaniu blogerskim od firmy ŚWIT Pharma.

o super efekt!
OdpowiedzUsuńteż szukam dobrego płynu micelarnego, jak go spotkam to na pewno wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńu mnie ten płyn dobił już dna:) nie mogłam używać go do oczu, podrażniał je i powodował delikatne łzawienie:/
OdpowiedzUsuńByć może ma jakiś składnik, który Cie podrażnia. Musisz porównać z innymi płynami, żeby później tego uniknąć :)
UsuńUwielbiam go!:) totalnie mnie zaskoczył. Byłam przekonana, że płyny micelarne nie są dla mnie, a właśnie dzięki spotkaniu, na którym go dostałam, przekonałam się, że to produkt odpowiedni dla mojej osoby. Zrezygnowałam z mleczek i płynów dwufazowych :) Na razie mam spory zapas micelów. Aktualnie używam biedronkowego BeBeauty (400ml) i w sumie też mi się podoba.
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak mi mówiłaś, że przypadł Ci do gustu :) Ja jeszcze nie testowałam tego z Biedronki, ale jak zużyję wszystko, to chyba go kupię :)
UsuńU mnie też jest teraz w użyciu ten płyn i już powoli dobija dna. Fajnie się go używa i też mnie pozytywnie zaskoczył swoim działaniem i lekkim nawilżeniem twarzy! :)
OdpowiedzUsuńMusze go wypróbować koniecznie ;)
OdpowiedzUsuńNo nieźle sobie radzi ;) Tej marki póki co używałam pod postacią płatków pod oczy, ale jakoś mnie nie zachwyciły ;)
OdpowiedzUsuńA mnie te płatki bardzo się spodobały! Tylko efekt mógłby być bardziej długotrwały ;) Też już o nich pisałam :)
Usuń