Jak można się domyślić, uwielbiam kosmetyki oraz to, co związane z urodą - w przeciwnym wypadku ten blog by nie istniał. Jednak nie oznacza to, że nie ma takich zabiegów, których nie lubię, które mnie irytują, drażnią albo i wprawiają we frustrację, ale są konieczne. W kolejnym poście z serii Top 3 dowiecie się, jakie kosmetyczne czynności nie sprawiają mi radości.
1. Depilacja
Człowiek podchodzi od małpy, więc i owłosienia ma sporo. Jego usuwanie denerwuje zapewne niejedną z Was. Maszynki są nieskuteczne, a włosy szybko odrastają. Woskiem trzeba umieć się obsługiwać. Depilacja depilatorem jest czasochłonna i nierzadko bolesna. Do tego podrażnienia i suchość, a przy bikini można się nabawić traumy. To jest wojna, której nigdy nie wygramy, a krwi upłynie sporo (krwotok w okolicy kolan lub kostki przy używaniu maszynki to klasyk). Znalezienie odpowiedniej do golenia pozycji pod prysznicem to nie lada wyczyn i można przy okazji poćwiczyć akrobatykę.
2. Regulacja brwi
Ułamane włoski, przyszczypnięta skóra, czyli szara rzeczywistość. Kiedy stwierdzam z zadowoleniem, że już skończyłam, okazuje się, że uchował się jeden włosek, którego za żadne skarby nie da się wyrwać, lewa brew ma zupełnie inny kształt niż prawa i (moje ulubione) tak mnie poniosło, że wyskubałam za dużo. Dobrze, że od czasu do czasu kosmetyczka naprawi szkody.
3. Malowanie paznokci
Tutaj pewnie będzie zaskoczenie: jak można nie lubić malowania paznokci?! Ano można. Wtedy, gdy każdy lakier trzyma się maksymalnie trzy dni, na lakierze zawsze odciska się pościel, a skórki są zamalowane. Machanie łapami, wkładanie rąk pod zimną wodę, nawet w ruch może iść suszarka, byle lakier szybciej wyschnął. Naprawdę uwielbiam mieć pomalowane paznokcie, ale czynność malowania mnie denerwuje i nie potrafię tego robić. Radzę sobie z tym tak, że jednocześnie przeglądam Internet lub oglądam YouTube. Wtedy czas płynie szybciej...
Macie jakieś czynności kosmetyczne, których nie lubicie?
Poprzedni post z serii Top 3 - o ulubionych blogach kosmetycznych ---> KLIK

nóg nie cierpię depilować, regulować brwi zresztą też nie, ale malowanie paznokci to dla mnie czysta przyjemność:D
OdpowiedzUsuńtak na marginesie, bardzo fajny pomysł na posta, chyba go sobie podkradnę, jeśli można:)
Wiem, że uwielbiasz malować paznokcie. Nawet o tym rozmawiałyśmy :) Możesz ukraść pomysł, nie pogniewam się :)
UsuńPierwsze dwa punkty - zgadzam się. Co do malowania paznokci czasem mam taki dzień, że lubię, ale wkurza mnie, jak alkier zacznie odpryskiwać, a ja już jestem taka zmęczona po pracy i chętnie bym się już położyła spać, a tu trzeba paznokcie zrobić, bo z rana nie będzie czasu:)
OdpowiedzUsuńJa wczoraj pomalowałam paznokcie. Schły sobie z godzinę. Wzięłam prysznic, patrzę... pół lakieru zdarte. jak się nie zdenerwować? :D
UsuńMiałam ten sam problem, dopóki nie poznałam Insta-Dri Sally Hansen - ten czerwony - od tamtego momentu zapomniałam co to "odciski" na pomalowanych paznokciach a dodatkowo błyszczą tak jakbym dopiero co nałożyła hybrydę. Gwarantuję Ci, że nigdy nie obudzisz się z odciskami pościeli na paznokciach. Szukaj go w necie, 1/3 ceny tego co stacjonarnie :)
UsuńPozdrawiam :)
Faktycznie kiedy używałam jakiegoś wysuszacza (miałam z Wibo), to nie było odcisków :) Będę się musiała w coś wyposażyć.
UsuńPost miał też cel humorystyczny oczywiście, więc trochę wszystko specjalnie przerysowałam :)
A ja wcale się nie zdziwiłam bo mam podobne odczucia do Twoich odnośnie pazurków ! Uwielbiam mieć pomalowane ale sama czynność mnie irytuje ;/
OdpowiedzUsuńOoo, to miło, że nie jestem dziwakiem :P
UsuńLubię malować, zwłaszcza jak się trafi że mam w tym czasie ciszę i spokój!
OdpowiedzUsuńWiele dziewczyn lubi malować paznokcie. Ja jestem jakimś wyjątkiem ;)
UsuńO bez kitu, ja też nie lubię tych trzech zabiegów! I chyba najbardziej nie lubię malować paznokci. Nie dość, że nie umiem, to jeszcze jestem niecierpliwa. Nie wysiedziałabym godziny ze schnącym lakierem :(
OdpowiedzUsuńOooo, to ja mam to samo! :D Najbardziej jednak irytujący jest odprysk a ciemnym lakierze...
UsuńO ja też nie lubię tych trzech zabiegów ale najbardziej oczywiście wkurza mnie co? malowanie paznokci:-) noż jaki mnie ogarnia szał jak lakier wypływa poza płytkę, jak schnie godzinę i wtedy jestem uziemiona bo nic zrobić nie można, ehh... ale bez pomalowanych paznokci nie wyjdę z domu i już:-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajnie, że nie jestem jedyna :D Mnie najbardziej frustruje to, że u mnie się lakier nie trzyma. Bo jestem w stanie przeżyć to malowanie raz na tydzień. Ale nałożyłam lakier we wtorek wieczorem, a dziś jest tak obdarty, że nadaje się do zmycia :/
UsuńPodpisuję się pod wszystkim :) Nic dodać, nic ująć :)
OdpowiedzUsuńi ja również :)
UsuńMalowanie paznokci to jeszcze pikuś, ja nie cierpię zmywać lakieru i piłować paznokci :D a najgorzej chyba z kremowaniem dłoni i stóp :P
OdpowiedzUsuńJa jakoś wyrobiłam sobie nawyk nawilżania stóp, bo też tego nie lubiłam i zapominałam o tym. Ale zobaczyłam, że to daje świetne efekty i jakoś mi już tak zostało. Mam takie swoje poranne i wieczorne rytuały, których się trzymam ;)
UsuńZgadzam się z pierwszymi dwoma punktami- paznokcie akurat lubię malować :D
OdpowiedzUsuńMatko, ja to znieść nie mogę woskowania. Myślałam że do sufitu polecę ;P
OdpowiedzUsuńMam ten dam problem z depilacją i brwiami :D A że z tymi ostatnimi zawsze przegrywałam ( też lubię wyskubać za dużo :D ) zaniechałam domowych zabiegów i wolę, żeby zajmowała się nimi kosmetyczka :)
OdpowiedzUsuń