listopada 02, 2014

Kulisy blogowania: O tym, jak powstały moje wizytówki


Niesamowicie się cieszę, że w końcu mogę zdradzić Wam nad czym tak intensywnie pracowałam ostatnimi czasy - były to moje blogowe wizytówki. Projekt ten wywołał wiele emocji i okazał się rzeczą wcale nie tak prostą. Wydaje mi się, że moje doświadczenia mogą być przydatne dla innych. Dzisiejszy post powstaje pod szyldem "Cieszenia się z małych rzeczy" (też od razu słyszycie piosenkę Sylwii Grzeszczak?! :D). Będzie dość długo, a jeszcze więcej będzie zdjęć. Zapraszam Was więc za kulisy mojego blogowania.


Po co? Skąd pomysł?

Szczerze Wam napiszę, że staram się rozważnie i świadomie tworzyć swój wizerunek oraz swoją własną markę. Chcę być postrzegana jako bloger rzetelny i profesjonalny (taki Wizerunk własny żywota blogera rzetelnego ;)). 

Byłam już w kilku sytuacjach, w których przydałaby się "karteczka" z adresem mojego bloga, którą mogłabym się wymienić. Podawanie adresu na surowo jest kłopotliwe, a w niektórych momentach wręcz niezręczne. 

U innych blogerów także widziałam informacje czy posty dotyczące własnych wizytówek (w szczególności polecam wpis Aliny) i stwierdziłam, że nadszedł czas na to, aby w końcu pojawiły się też u mnie.

Inspiracji do projektu.... nie było. Po prostu pewnego dnia pojawiła się w mojej głowie wizja, którą zdecydowałam się zrealizować.


Za kulisami sesji zdjęciowej

Pomysł narodził się sam. Potrzebowałam tylko narzędzi, aby go wykonać. Już wcześniej wiedziałam, że na zdjęciu pojawią się pędzle Hakuro oraz szminka Oriflame (o której pisałam w recenzji oraz poście o najładniejszych kosmetykach w mojej kolekcji). Potem przyszło mi do głowy, żeby umieścić też róż (czyli mój ulubiony kosmetyk kolorowy) z drobinkami, żeby na zdjęciu nie było zbyt płasko. Blog jest kosmetyczny, więc chciałam oddać jego charakter także na wizytówce.

Pojawił się jednak problem sprzętowy, bo mój wysłużony cyfrowy aparat na pewno nie robi zdjęć jak z katalogu. Dlatego też musiałam czekać na odpowiedni moment, aby udało się coś wykrzesać z pogody i oświetlenia. Było to tym bardziej trudne, że okna mojego pokoju wychodzą na stronę wschodnią.


Początkowa koncepcja przewidywała rozłożenie wszystkiego na podłodze. Jednak zdjęcie nie spełniło moich oczekiwań. Na podłodze był problem ze światłem, a ja jeszcze nie mam statywu, więc fotografia nie miała dobrej jakości. Poza tym stwierdziłam, że tło oraz poszczególne elementy tworzą całość, w której dzieje się zbyt wiele.


Zdecydowałam się więc przenieść na parapet. To jedno z najlepszych miejsc na robienie zdjęć w ogóle. Wiele z tych, które u mnie widzicie, są właśnie tam wykonane. Przygotowałam więc plan zdjęciowy przez położenie białej kartki. Teraz pozostało już odpowiednie przestawianie kosmetyków i wykadrowanie. To także zajęło sporo czasu - przesunięcie jakiegoś elementu o kilka milimetrów znacznie zmieniło efekt końcowy. Tak wyglądało wykonane przeze mnie zdjęcie:


Musiałam troszkę zepsuć efekt, bo zapewne znajdą się osoby, które chciałyby sobie fotografię bez pytania pożyczyć.

Zdjęcie jednak jest bure i nadal nie było zadowalające, dlatego trafiło do programu graficznego. Ja zawsze używam Photoscape - jest efektywny i niesamowicie prosty w obsłudze.


Tak właśnie prezentuje się moja grafika po przeróbce. Oczywiście został też dodany mój nagłówek jako znak rozpoznawczy bloga. Z tyłu moje dane, adres bloga, kontakt oraz link do Facebooka.


Przygotowanie do druku i druk

Na tym etapie zaczęły się największe problemy, które znacznie opóźniły realizację projektu. 

Jedna z drukarni zgodziła się na wydrukowanie, ale niestety kontakt z nią był bardzo utrudniony. Wina leżała też po stronie mojego projektu (o czym za chwilę), jednak drukarnia nie poinformowała mnie, z czym dokładnie jest problem, przez co niestety realizacja opóźniła się już w tamtym momencie chyba o 1,5 tygodnia. 

Jeśli tak jak ja jesteście graficznymi laikami (szczytem moich umiejętności jest Photoscape właśnie), to niestety nie obędzie się bez pomocy kogoś bardziej wtajemniczonego. Projekt musi bowiem spełniać odpowiednie wymogi i nie są one zestandaryzowane, dlatego trzeba się niestety dopasować do drukarni. Moja grafika musiała mieć dokładny rozmiar w milimetrach (54mm x 94mm), a napisy  umiejscowione co najmniej 3 mm od linii cięcia (a więc 0,5 cm od brzegu całej grafiki). Wszystko musiało mieć też odpowiednią rozdzielczość. Projekt powinien też być zapisany w odpowiednim formacie, najczęściej pdf.

Tutaj serdecznie chcę podziękować Ani za pomoc, bo bez niej nie miałabym swoich wymarzonych wizytówek. Grafika musi być wykonana w programie graficznym, dlatego Ania zrobiła ją od podstaw, odwzorowując to, co sama stworzyłam w Photoscape. 

Oddając projekt do drukarni, musicie wziąć pod uwagę, że może on się po wydrukowaniu różnić od pierwowzoru. W szczególności dotyczy to kolorystyki czy jakichś bardziej skomplikowanych zabiegów, jak cieniowanie czy przezroczystość. 

Udało mi się też w końcu znaleźć rzetelną drukarnię, która sprawdziła, czy projekt nadaje się do druku, a później przeprowadziła wszystko bardzo szybko i sprawnie. Wizytówki prezentują się pięknie :)

Dziękuję drukarni Askonet za zaangażowanie i rzetelne wykonanie usługi. Mogę Wam ją z czystym sumieniem polecić.

Wizytownik

Wizytówki już są..., ale przecież gdzieś trzeba je nosić! Na Allegro można dostać świetne wizytowniki za  naprawdę niewielkie pieniądze. A dodatkowo możemy poprosić o grawer na wierzchu.

Ja wybrałam kolor żywej zieleni.

Nie wiem, o co chodzi, ale coraz częściej zieleń wchodzi w moją przestrzeń, choć to zupełnie nie mój kolor ;)


Teraz pozostało już tylko rozdawać wizytówki! Wiecie, jakie to miłe uczucie, jak przyjaciele i znajomi wkładają ją sobie do portfela? :) Życzę Wam tego samego i wyrażam nadzieję, że post był dla Was przydatny i pomoże Wam stworzyć piękne, spersonalizowane wizytówki.


24 komentarze:

  1. Świetny pomysł z tymi wizytówkami. Efekt końcowy wraz z wizytownikiem wygląda bajecznie! Teraz już bez niezręcznych sytuacji możesz rozdawać blogowy adres :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba :) Wizytówki zaczynam rozdawać, ale dopiero się tego uczę :P

      Usuń
  2. Oj tak Alina ma zawsze świetne pomysły :) A Twoje wizytówki są świetne :) sama bym chętnie jedną sobie zachowała na pamiątke :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często inspiruję się Aliną :) Jeśli miałabym kiedyś okazję dać Ci swoją wizytówkę, to z ogromną chęcią! ;)

      Usuń
  3. To już wiem, jaką kolejną wizytówkę włożę do swojego portfela! :D Bardzo ładny wizytownik w pozytywnym kolorze, no i same wizytówki! Ja stworzyłam kiedyś firmowe wizytówki, dla sprzedawców nieruchomości :) Gdybym wiedziała, że o to Ci chodzi to bym pomogła, ale tak jest jak trzymasz tajemnicę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się spotkamy, na pewno swoją wizytówkę dostaniesz :P
      Wiem, że na pewno byś mi pomogła, ale nie chciałam zdradzać tajemnicy. Zawsze walczę do końca z jakimiś problemami i jak już proszę o pomoc, to znaczy, że wszystkie środki mi się wyczerpały ;)

      Usuń
  4. Swietny pomysl na wizytowke ;) ! A wizytownik ma przesliczny kolor ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. oo, super wykonanie i bardzo przydatne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Od dawna myślałam o wizytówkach, bo często jak ktoś pyta o adres mojego bloga to muszę dyktować przez kilka minut, a tak można dać do ręki i przynajmniej mieć pewność, że ktoś nie popełnił błędu w adresie bloga:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak :) Ja miałam taką sytuację z koleżanką i miała problem z zapisaniem ;)

      Usuń
  7. Super wizytówki. Powiem szczerze, że bardzo fajny pomysł.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja się raczej nie noszę z zamiarem robienia sobie blogerskich wizytówek, bo głupio byłoby mi komuś je dawać :P ale to raczej z mojej wewnętrznej skromności :) pomysł bardzo fajny, spotkałam się z tym u Aliny na blogu :) ale mnie długo w niepewności trzymałaś, na szczęście emocje już opadły, ufff! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie początkowo dawanie wizytówki jest troszkę stresujące, ale to nowa umiejętność, której będę musiała się nauczyć :) Myślę, że wizytówka nie ma nic wspólnego z nieskromnością ;)

      Usuń
  9. Madziula pięknie Ci to wyszło! gratuluję pomysłu i wykonania :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Swietny pomysł naprawde gratuluje ;) brawo

    OdpowiedzUsuń
  11. tyle lat bloguję, a o własnych wizytówkach jakoś nigdy nie pomyślałam

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale ładne, nie powiem narobiłaś mi ochoty na wizytówki i chyba trzeba o tym pomyśleć :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze! Jeśli spodobał Ci się mój blog, zapraszam do obserwowania, co będzie motywować mnie do dalszej pracy!
Nie reklamuj się - staram się zaglądać do wszystkich, którzy komentują moje posty.

Serdecznie zachęcam do dzielenia się swoimi opiniami na poruszane przeze mnie tematy :)