Puder to podstawowy kosmetyk w makijażu. Ma za zadanie przede wszystkim zagruntować podkład, a czasem może go nawet zastąpić. Dobry puder powinien zmatowić twarz na kilka godzin i przywracać świeży wygląd make-upowi w ciągu dnia. Czy puder z Pierre Rene spełnił moje oczekiwania?
Opakowanie tego produktu jest typowe dla pudrów. Przezroczyste wieczko, pod spodem warstwa pudru, pod którą kryje się tajemniczy schowek z lusterkiem i puszkiem. Wygląda na dość solidne, ale niestety element, w którym połączono puder i lusterko, oderwał się u mnie od całości, pomimo niezbyt intensywnego użytkowania.
Kosmetyk ma pudrowy zapach, który nie wpływa w żaden pozytywny ani negatywny sposób na użytkowanie.
Pomimo że puder określono jako transparentny, zostawia na twarzy żółtą powłoczkę. Jest to zaletą, kiedy chcemy ukryć zaczerwienia lub zneutralizować zbyt różowy podkład. Puder nie ciemnieje, ale stety lub niestety wpływa na odcień fluidu. Dzięki temu, że zostawia kolor świetnie też nadaje się do poprawek w ciągu dnia, bo pozwala trochę przytuszować miejsca, z których starł się fluid. Zdarzało mi się też go używać solo, kiedy nie wychodziłam na zbyt długo lub szłam na aerobik, bo delikatnie koryguje koloryt cery.
Ma on jednak jedną wyjątkową cechę - daje efekt wygładzenia skóry i jakby złagodzenia rysów. Dzieje się tak najprawdopodobniej dlatego, że wchodząc w pory i załamania, daje złudzenie ich braku. Można by to określić efektem HD.
Niestety nie wiem, dlaczego został nazwany puder matującym, bo według mnie nim nie jest. Niestety nie niweluje problemu szybkiego świecenia się twarzy. Plusem tego jednak jest to, że jego wykończenie jest satynowe, a nie tępe. Nie powoduje ściągnięcia skóry, dlatego też zdarza mi się go nakładać pod podkład.
Na stronie producenta puder kosztuje 17 zł/ 8g. Będzie to dobry produkt dla osób zmagających się z zaczerwienieniem, nielubiących silnego matu na twarzy lub szukających czegoś tylko do utrwalenia podkładu. Zużyję kosmetyk z przyjemnością, ale nie pojawi się raczej ponownie w mojej kosmetyczce, bo potrzebuję jednak lepiej matującego pudru.
*Produkt otrzymany na spotkaniu blogerek

Puder całkiem interesujący :) dla mnie byłby fajnym uzupełnieniem makijażu, bo posiadam żółciatą skórę
OdpowiedzUsuńTo faktycznie pomógłby podbić na żółto kolor podkładu :)
UsuńA mi niestety nie podpasował, bo robił się na mojej twarzy różowy(?) :/
OdpowiedzUsuńCiekawe, bo on nie ma totalnie żadnych różowych tonów. Być może zareagował z jakimś konkretnym podkładem?
UsuńMam go, ale jeszcze nie stosuje. Może będzie dla mnie odpowiedni , zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńŻyczę, żeby się sprawdził :)
Usuńjak nie matuje, to lipa :(
OdpowiedzUsuńod spotkania blogerek minęło już tyle czasu, a ja nawet raz nie użyłam tego pudru:P
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie zawiera talku, bo bardzo mnie zainteresował.
OdpowiedzUsuńNiestety nigdzie nie znalazłam składu :/
UsuńJa ostatnio kupiłam sobie przypadkiem puder Dianne Brill - ten matuje mega :D
OdpowiedzUsuńNo ja jednak wolałabym aby bardziej matowił - bo zaczerwienień raczej nie mam :)
OdpowiedzUsuńU mnie jeszcze leży nieużywany, bo mam otwarte ze 3 pudry, ale widzę że będę z niego zadowolona. Nie lubię całkowitego matu na buzi, więc będzie odpowiedni i już mi się podoba ten efekt wygładzenia, o którym mówisz :)
OdpowiedzUsuń