Dzisiaj coś zupełnie nowego - maseczka firmy, ktora jeszcze nie miała okazji pojawić się na blogu. Love Me Green to marka ciekawa, bo w swojej ofercie ma kosmetyki z dobrymi, naturalnymi składami. Ale niestety maseczka regenerująca to już drugi produkt tej firmy, który się u mnie nie sprawdził.
Maseczka zamknięta jest w przyjemnej dla oka i wygodnej w użyciu tubce. Ma postać bardzo lekkiego kremu. W trakcie zabiegu nie zasycha na twarzy, ale też się nie wchłania. Przez lekką konsystencję jej zmywanie nie stanowi żadnego problemu.
Niestety maseczka ma dla mnie bardzo nieprzyjemny zapach - przypomina mi jakieś lekarstwo, jakby syrop. Po jej nałożeniu właściwie nie odczuwa się nic. A ja liczyłam na bardzo głębokie nawilżenie.
Pomimo dobrego składu po użyciu nie widzę żadnego efektu. Skóra wprawdzie nie jest nieprzyjemnie ściągnięta, ale nie zauważyłam, aby maseczka w ogóle nawilżała. Być może przy częstym i regularnym stosowaniu pomaga w utrzymaniu ładnego kolorytu i delikatnie rozjaśnia skórę. Jednak nazwanie maseczki regenerującą powoduje, że można od niej wymagać czegoś więcej. Do tego producent zaleca trzymanie jej na twarzy aż 20 minut.
Uwielbiam maski do twarzy, bo często efekt jest zauważalny juz po pierwszym użyciu. Dla mnie maska ma działać szybko i intensywnie. Niestety pozycja od Love Me Green w ogóle nie przypadła mi do gustu. Do tego kosztuje aż 70 zł za 75 ml. Faktycznie jest wydajna, ale cóż z tego, skoro nie daje uczucia odżywienia skóry?
Nie lubię wydawać aż tak ostrych sądów o kosmetykach i staram się szukać plusów, ale tę maseczkę stosowałam już wielokrotnie i w różnych stanach mojej cery. Zawsze po użyciu miałam odczucie, że nic się nie wydarzyło.

To rzeczywiście troszkę kiepsko, jak maseczka nie daje efektów ;-) ja ostatnio przekonałam się do maseczek z Pefekty, są doskonałe nooo i efekt od razu :)
OdpowiedzUsuńMam z Perfecty chyba matującą i faktycznie działa. Ja uwielbiam maseczki Ziaji z glinkami :)
UsuńCena troszkę wysoka :D
OdpowiedzUsuńJak na maseczkę to nawet bardzo wysoka :/
Usuńnie miałam jeszcze żadnego kosmetyku tej marki i raczej się nie skuszę :-)
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcia zamieszczasz, tkwi w nich niesamowity klimat. jak Ty to robisz? :-)
+ obserwuję :-)
To między innymi zasługa obiektywu. Ale ja też staram się jak mogę :)
UsuńSzkoda że się u ciebie nie sprawdza, zwłaszcza że nie była tania.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście jej nie kupiłam, tylko dostałam na spotkaniu blogerskim ;)
UsuńDlatego ja przy moim budżecie boję się kupować drogie kosmetyki :P
OdpowiedzUsuńGdybym kupiła, byłabym bardzo niezadowolona ;)
Usuńjednym słowem drogi bubel
OdpowiedzUsuńTeż mam tą maseczkę i w sumie też jestem z niej średnio zadowolona. Na pewno nie robi ze skórą nic złego, ale super efektu też nie ma :(
OdpowiedzUsuńNa pewno nie szkodzi, ale za 70 zł wymagania są spore :P
UsuńZa taką kwotę oczekiwałabym efektu wow... niestety, skoro maseczka regenerująca nie regeneruje, nie odżywia i nie nawilża, to po co ją nazywać regenerującą?
Usuń