Złuszczanie skóry to jeden z najlepszych sposobów na to, aby była ona gładka i miękka. Tym razem testowałam peeling marki Equilibra, która słynie z kosmetyków aloesowych. Ten składnik znalazł się także w składzie prezentowanego w tym poście produktu.
Dzisiejsza recenzja będzie inna niż zwykle, bo będą powroty do dzieciństwa i ciekawe historie... z katastrofami w tle!
Skoro powiedziałam na początku już co nieco o składzie, to może byłoby warto ten temat dokończyć ;) Rolę drobinek ścierających pełni w tym peelingu sól morska, która według mnie nie do końca się sprawdza. Producent zaleca nakładanie produktu na mokrą skórę, jednak to powoduje, że sól dość szybko się rozpuszcza. Ponadto, peeling bazuje na olejach - z winogron, nasion słonecznika, kiełków kukurydzy. Małe drobinki soli mają problem przebić się przez olejową bazę, dlatego efekt, jaki uzyskujemy, jest bardziej nawilżający i lekko wygładzający niż peelingujący. Do kwestii modelowania od początku podchodziłam z dystansem, ale w ogóle regularne używanie peelingów i wykonywanie przy nich masażu na pewno pozytywnie wpłynie na skórkę pomarańczową.
Z olejami sprawa jednak nie kończy się na tym. Bo pomimo, że nie rozlewam peelingu na lewo i prawo, jest dość wodnisty i brudzi całe otoczenie wokół - i to nie tylko podczas używania. Opakowanie przesiąka olejem i tłusta jest także cała półka, na której trzymam produkt, mimo że czyściłam ten dość pokaźnych rozmiarów słój.
Peeling trzeba dobrze wymieszać przed użyciem, ale przez to, że otwór jest bardzo szeroki wydobywanie produktu nie stanowi problemu. Peelingu jest całkiem sporo, bo aż 600 g, a zapłacimy za niego ok. 30 zł, co nie jest ceną zaporową, biorąc pod uwagę bardzo przyzwoity, naturalny skład.
Kiedy pierwszy raz zabrałam produkt ze sobą pod prysznic, to jedyne, co zapamiętałam, był jego zapach. Przypomniało mi się, jak w dzieciństwie moja mama smarowała mnie maścią rozgrzewają Vicks, kiedy byłam przeziębiona - taka w niebieskim opakowaniu, być może pamiętacie... Tego zapachu się nie zapomina! A dla tych, którzy są z młodszego pokolenia i może tego specyfiku nie znają - peeling pachnie mentolem... a ja za mentolem nie przepadam.
Na koniec historia, która mogła przydarzyć się tylko mnie i która sprawiła, że mam mieszane uczucia wobec produktu, choć można wywnioskować, że jak do tej pory peeling nieszczególnie przypadł mi do gustu.
Pewnego dnia wyszłam spod prysznica i przez to, że opakowanie jest wiecznie tłuste, upadło mi na podłogę, co skończyło się solną katastrofą. Cała łazienka (drzwi, pralka, podłoga) pokryła się tłustą mazią. Teraz, podczas pisania, mam niezły obaw, ale wtedy zdecydowanie mina mi zrzedła... (kiedyś rozlałam sok na połowę podłogi w pokoju - takie atrakcje tylko u mnie!). Przy okazji oberwało się też mnie i przez przypadek użyłam peelingu... na sucho. I okazało się, że jest moc! Drobinki powodują wtedy wręcz zaczerwienienie skóry, a zdzieranie jest hardkorowe.
Używać więc na mokro czy na sucho? - oto jest pytanie!
*Produkt otrzymany na spotkaniu blogerek.

Ja na szczęście mam wannę (nie lubię prysznica) i produktów zazwyczaj nie brudzę, staram się żeby wyglądały jak najlepiej (w końcu potem pokazuję je w denku). Ja używam większości peelingów na sucho lub na delikatnie zwilżoną skórę, bo akurat większość peelingów tak ma, że dobrze zdzierają na sucho, a w połączeniu z wodą już niekoniecznie. Ja teraz od Equilibry dostałam błoto antycellulitowe, jak widziałaś na Insta, więc to pewnie dopiero będzie brudasek :P
OdpowiedzUsuńChyba muszę zmienić taktykę jego używania, bo na mokro jest bez sensu... Tylko, że tak zaleca producent :/
UsuńJa go uzywam tylko na sucho i bardzo go lubie
OdpowiedzUsuńNo widzisz! A ja bym tego nie zrobiła, gdyby nie przypadek ;)
UsuńOj pamiętam zapach tej maści, też za nim nie przepadam. Rany, to się narobiło, jak trzeba było wszystko ścierać, jak pech to pech :( :*
OdpowiedzUsuńU mnie to standard. Ciągle coś wywalam, rozlewam i ciągle muszę po tym sprzątać. Taka niezdara ze mnie :D
Usuńciekawy produkt :) chętnie bym wypróbowała
OdpowiedzUsuńPeelingi solne i cukrowe jakoś najlepszą maja 'moc'wlasnie na sucho ;)
OdpowiedzUsuńSama zauważyłam, że takie peelingi na bazie soli lub cukru lepiej spisują się na suchej skórze, bo na mokrej się po prostu roztapiają zanim zdążą cokolwiek zadziałać :P Ale przyznam się, że praktycznie w ogóle nie peelinguję ciała.. :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, no nic - trzeba na sucho... lub prawie sucho :P
UsuńTrochę odstrasza mnie ten mentol. Wolę bardziej neutralne zapachy;-)
OdpowiedzUsuńNiestety do zapachu mentolu raczej się nigdy nie przekonam.
Usuń