W kosmetykach do twarzy staram się unikać parafiny. Jedynym wyjątkiem są balsamy czy masła do ust, bo ten składnik działa dobroczynnie na moje spierzchnięte wargi. Parafina znalazła się w składzie bohatera dzisiejszego wpisu, czyli balsamu ochronnego Laura Conti, który zalegał długo na dnie szuflady. Czas było go jednak wyciągnąć, bo, jak się okazuje, zasługuje na uwagę!
Opakowanie jest proste i spokojnie zmieści się w kieszeni spodni. Jego kolor - słodki róż - nawiązuje do koloru gumy do żucia, z którą wiele ma wspólnego, bo ją właśnie przypomina zarówno zapach (niestety trochę chemiczny), jak i smak pomadki. Stąd jej nazwa 'zero kalorii', bo mamy coś słodkiego, ale na pewno nie grozi nam przybycie na wadze.
Pomadka ma genialną, masełkowatą konsystencję, którą bardzo lubię w balsamach do ust i która sprawia, że jej używanie jest ogromną przyjemnością. Niektórzy uważają to za wadę, bo taka pomadka jest narażona na złamania i rozpuszczenie w wysokich temperaturach, ale z moją przez całe, upalne lato nic się nie stało. Aksamitna i miękka konsystencja powoduje, że balsamu używa się dużo i często, co niestety negatywnie wpływa na jego wydajność, ale można mu to wybaczyć, bo kosztuje jedynie 4 zł.
Nawilżenie utrzymuje się dość długo i jest dla mnie całkowicie
satysfakcjonujące. Nie mamy tutaj do czynienia z efektami chłodzenia czy
mrowienia, co dla mnie jest plusem, bo nie lubię tego typu wynalazków,
uzyskujemy jedynie bardzo subtelny połysk.
Odkąd używam tej pomadki nie mam problemu z przesuszeniem ust i suchymi skórkami, więc nic więcej nie jest mi potrzebne.

Balsamy do ust o tej porze roku sa nie do zastapienia! uwielbiam!
OdpowiedzUsuńhttp://nataliazarzycka.blogspot.com/
Smaczna opcja na jesień :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam pomadki o zapachu gumy "balonowej"! :)
OdpowiedzUsuńMiałam kokosowy, ale okazał się niewypałem. Miał chemiczny zapach (i smak), kleił się na ustach, a do tego pozostawał na nich jakąś srebrną taflę - coś okropnego.
OdpowiedzUsuńTa tafla musiała wyglądać strasznie :D Kojarzą mi się takie tanie pomadki z dzieciństwa z taką fioletową poświatą :D
UsuńTeż często wracam do zapomnianych kosmetyków...
OdpowiedzUsuńSmak i zapach.. jest po prostu śmierdzący jeżeli mogę tak to nazwać.. :D
OdpowiedzUsuńZupełnie nie mam takiego odczucia... choć zapach może jest lekko chemiczny ;)
UsuńA gdzie kupiłaś to cudo?
UsuńDostałam rok temu na spotkaniu blogerskim, ale chyba te kosmetyki są dostępne online :)
UsuńWidziałam je w Rossmannie :)
UsuńFajna pomadka, teraz coraz częściej będzie potrzebna :)
OdpowiedzUsuńFajny gadżet :)
OdpowiedzUsuńZa 4 złote takie cudo :o jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńFajne opakowanko i niezła cena :D
OdpowiedzUsuńMiałam zapachy mleczna czekolada i pana cotta i niestety pomadki były dla mnie zbyt sztuczne, mocno wazelinowe... za tłuste ;)
OdpowiedzUsuń