Co jakiś czas pojawiają się kosmetyki, które robią ogromny szum w blogosferze - wszyscy je mają i wszyscy wychwalają pod niebiosa. Zebrałam kilka produktów, które swego czasu były hitami, ale u mnie nie spowodowały efektu 'wow', na który liczyłam. Nie mogę ich oczywiście zaliczyć do kategorii "bubli", bo byłoby zbyt ostre potraktowanie. Nie zapałałam do nich jednak miłością, a poniżej dowiecie się dlaczego.
La Roche Posay, Effaclar Duo +
Po opiniach krążących w Internecie spodziewałam się rewolucji w pielęgnacji mojej twarzy, ale nic takiego nie nastąpiło. Krem ładnie pachnie, przypomina mi woń konwalii, a twarz jest gładka w dotyku po jego nałożeniu, za co niestety odpowiadają silikony znajdujące się dość wysoko w składzie. Nie zauważyłam znaczącej poprawy stanu cery ani redukcji zaskórników, na co najbardziej liczyłam. Czasem jedynie, jeśli krem był użyty w odpowiednim momencie, udawało się zapobiec wysypowi na twarzy. Effaclar Duo nie zrobił mi krzywdy, ale okazał się dla mnie zbędnym wydatkiem.
Soraya, Peeling morelowy
W zasadzie nie mogłabym się doczepić do tego produktu, bo drobinki ścierające są dość mocne, więc peeling wykonuje swoje zadanie. Dodatkowo, trafiłam na niego w Biedronce i zapłaciłam... 3 zł za całkiem spore opakowanie. Jednak czegoś mi brakuje - nie ma tutaj obiecanego działania antybakteryjnego, nie ma nawilżenia, kosmetyk ciężko wydobywa się z opakowania. Dla mnie to zwykły, niczym niewyróżniający się peeling, jeden z wielu, jakich na półkach sklepowych nie brakuje.
MIYO, Eye Do!
Co do baz pod cienie jestem wymagająca - makijaż oka ma się trzymać cały dzień. Baza MIYO swego czasu zrobiła furorę, bo kosztuje ok. 10 zł. Cena jest więc naprawdę zachęcająca, a do tego baza nie stwardniała i nadal ma kremową konsystencję pomimo kilku miesięcy używania. Niestety produkt jest bardzo kapryśny. Czasem cienie trzymają się do pięciu godzin, a czasem dłużej. Ja natomiast nie chcę w ciągu dnia zastanawiać się, czy cienie się zrolowały. Baza zdecydowanie lepiej współdziała z matami (które z natury są przecież trwalsze) i wymaga mocnego oraz dokładnego przypudrowania. Produkt nie jest najgorszy, ale nie zapewnia doskonałych efektów, jakich oczekuję od tego typu kosmetyku.
Carmex
To kosmetyk, którego fenomenu nie jestem w stanie pojąć. Miałam różne wersje smakowe oraz różne konsystencje i nic mnie nie przekonało. Jak dla mnie nawilżenie jest poprawne, ale przeciętne. Efekt chłodzenia natomiast bardzo irytujący, a nawet nieprzyjemny, jeśli usta są popękane. Marzę wtedy o ukojeniu czy wręcz "opatrunku", a nie odczuwaniu mrowienia.
Max Factor, Kredka do oczu 090 Natural Glaze
Kredka ma naprawdę piękny, cielisty odcień i jest tak mięciutka, że aplikowanie jej to przyjemność. Słyszałam jednak o wielogodzinnej trwałości, której mnie niestety nie udało się zaznać. Na linii wodnej wytrzymuje maksymalnie dwie godziny. Świetnie jednak sprawdza się do podkreślania brwi i w tej roli bardzo ją lubię.
A które hity blogosfery na Was nie robią wrażenia?

Nie miałam okazji używać żadnego z tych kosmetyków. Ja ostatnio bardzo zawiodłam się na tuszu maybelline, takim w różowym opakowaniu. Wszyscy go chwalą, a mnie strasznie uczulił... :( dodam jeszcze, że dokonała tego jako jedyna maskara w mojej makijażowej karierze ;)
OdpowiedzUsuńTak, kojarzę, o którym tuszu mowa. U mnie kilka maskar Maybelline się nie sprawdziło i już ich nie kupuję.
Usuńmam takie samo zdanie o pelingu i bazie ;)
OdpowiedzUsuńCarmex jak dla mnie też jest niewypałem. Mam wręcz wrażenie, że przesusza mi usta.
OdpowiedzUsuńTo chyba jednak nie jestem dziwna, bo ja widzę wszechobecne zachwyty nad nim :D
OdpowiedzUsuńMiyo i kretka z max factor również u mnie się nie sprawdziły, nie rozumiem zachwytów nad tymi produktami ;)
OdpowiedzUsuńCarmex do mnie tez nie przemawia za to ten peeling do twarzy bardzo lubię ale nawet nie wiedziałam ze jest/był hitem blogosfery ;) tez go mam z biedry za 3 zł ;)
OdpowiedzUsuńBył hitem, ale już dość dawno. Myślę, że to było co najmniej rok temu, ale teraz się raczej o nim nie mówi ;)
UsuńNie miałam żadnego z tych kosmetyków. Dla mnie zdecydowanie przereklamowana jest Bioderma Sensibio i tusz L'Oreal MVL Feline.
OdpowiedzUsuńCo do Carmexu mam takie same odczucia. Reszty nie znam.
OdpowiedzUsuńTen peeling używałam latami i bardzo go lubiłam ze względu na mocne zdzieranie:) Kredkę też mam i lubię. Effaclar Duo + okazałam się u mnie bublem:)
OdpowiedzUsuńCarmex też jest dla mnie beznadziejny. Aktualnie z bubli blogosfery przypominam sobie popularny kiedyś peeling z żelem myjącym na trądzik, kiedyś był hitem-mi niestety nie pomógł.
OdpowiedzUsuńalexianero.blogspot.com
a dla mnie Carmex w tubce całkiem dobrze działał, lepiej niż np. Neutrogena ale wiadomo dla jednych hit dla drugich kit;p Pozostałych produktów nie miałam okazji testować:)
OdpowiedzUsuńZawsze trzeba mieć dystans do recenzji. Moje ulubione produkty do ust to masełko z Nivei i pomadka-peeling Sylveco :)
UsuńMiałam tylko peeling do twarzy i też mnie nie zachwycił.
OdpowiedzUsuńCarex lubię, ale reszty nie znam :)
OdpowiedzUsuńja jeszcze nie uzywalam tego CARMEX, ale tez slyszałam mega dobre opinie.
OdpowiedzUsuńkrem Effaclar Duo + poleca mi wiele osób, nawet spoza blogosfery, ale mimo iż słucham o nim już chyba od ponad roku jeszcze nie zdążyłam go kupić. peeling morelowy miałam kilka razy i przyznam, że bardzo go polubiłam, głównie dlatego, że jest typowym zdzierakiem, a ja takie peelingi lubię najbardziej. baz pod cienie nie używam, bo i cieniami praktycznie się nie maluję, kredki do oczu też nie znam, z carmexu miałam balsam do ust w tubce do wyciskania, pamiętam, że bardzo mroził mi usta przez zawarty w składzie mentol, co bardzo mi nie odpowiadało.
OdpowiedzUsuńPeeling w sumie jest w porządku, ale ja liczyłam na jakiś szał :P Też mnie niesamowicie denerwuje ten mentol w Carmexach :/
Usuńmiałam ten peeling, beznadziejny do tego śmierdzi jak nie wiem :(
OdpowiedzUsuńU mnie aż tak źle nie jest ;)
UsuńCześć, pozdrowienia cieplutkie, jaka cielista kredka się zatem u Ciebie sprawdziła? Fakt,max factor nie utrzymuje i mi sie długo,podobnie inglot a nawet thebalm. Nie wiem już co warto przetestować...Dziękuję! /Mei
OdpowiedzUsuńNo niestety nie znalazłam na razie takiej kredki. Zużywam te, co mam, ale żadna nie wytrzymuje nawet kilku godzin.
UsuńZatem szukamy dalej...dziekuje, najlepszego! /Mei
UsuńRównież nie pojmuję zachwytów nad carmexem. Okropieństwo, które chciałam jak najszybciej zmyć.
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię Carmexa, fakt że miałam go w formie pomadki, ale to mrowienie ziębienie było nie do wytrzymania.
UsuńNatomiast ten peeling uwielbiam, i nie zależy mi na nawilżeniu bo od tego są kremy i maseczki. Jako zdzierak jest świetny, za to go kocham :D ♥
Baza, peeling i carmex też u mnie mają minusa i nie chcę ich więcej widzieć na oczy, a fuj, najgorszy chyba carmex, chociaż peeling też jest niezłą masakrą:(
OdpowiedzUsuńMiałam tylko krem Effaclar DUO i również miłości nie było, nie pomógł za bardzo w oczyszczeniu mojej skóry. Co do internetowych hitów mam podobnie, często u mnie nie działają aż tak fajnie jak u innych - np słynna odżywka Garnier z awokado i masłem karite czy baza pod cienie Urban Decay ; (
OdpowiedzUsuńNic z tych kosmetyków nie miałam więc nie mam zdania :>
OdpowiedzUsuńPeeling z Soraya bardzo lubię, ale Effaclar Duo i Carmex to jak dla mnie buble. Ten pierwszy wyrządził mi masakrę an twarzy a carmex funduje mi tylko smrodek na ustach, zero nawilżenia - zbędne wydatki.
OdpowiedzUsuń