Czy uwierzycie, że już za tydzień oficjalnie ropoczynamy lato? Nie wiem jak Wy, ale ja już nie mogę się doczekać. Całe szczęście pogoda coraz częściej nam dopisuje, więc łatwiej zmobilizować się do codziennych zadań.
Ale, ale! Tematem dzisiejszego wpisu są kosmetyki, które umilały mi wiosenne miesiące. Co znalazło się na liście?
Semilac, Pink Smile
To lakier, który absolutnie zdominował mój wiosenny manicure. Słodki, dziewczęcy róż, który wymaga wprawdzie nałożenia trzech warstw, ale za to jaki jest piękny i subtelny! Na pewno będzie jeszcze okazja, aby przyjrzeć mu się trochę bliżej na blogu.
theBalm, Sexy Mama
Naprawdę nie pomyślałabym, że ten puder znajdzie się w zestawieniu z ulubieńcami. Początkowo raczej się nie polubiliśmy, ale na wiosnę okazał się idealny. Ma piękne opakowanie w stylu pin-up oraz niewielkie lusterko, a jego rozmiary sprawiają, że nadaje się doskonale do torebki lub w czasie podróży. Nie wysusza skóry, nie daje efektu pudrowości, a pozostawia skórę matową przez kilka godzin. Jedynym problemem może być odcień - puder zostawia lekką powłoczkę koloru, która może nie pasować do każdej cery. Dla mnie za mocno odznacza się zimą.
MakeUp Revolution, paleta róży Sugar & Spice
A w zasadzie dwa, najbardziej zgaszone odcienie z tej palety, które znajdują się w pierwszym rzędzie. W opakowaniu może nie wyglądają zbyt efektownie, wydaje się, że są ciemne i "brudne", widać jakby brązowy ton, ale na policzku prezentują się naprawdę rewelacyjnie. To zgaszone róże, które po nałożeniu wyglądają klasycznie i elegancko. W przeciwieństwie do innych kolorów z palety Sugar & Spice tymi zdecydowanie najtrudniej zrobić sobie krzywdę, ale za to łatwiej je zaaplikować i stopniować intensywność efektu.
Eveline, Skoncentrowane serum do rzęs 3w1
Odkrycie ostatnich tygodni, a wszystko dzięki konferencji Meet Beauty, na której dorwałam ten produkt. O tej odżywce w blogosferze mówi się całkiem sporo i teraz wiem dlaczego. Wprawdzie nie zwróciłam szczególnej uwagi na to, czy spowodowała przyrost rzęs, ale nałożona jako baza pod tusz działa cuda. Rzęsy wydają się znaczenie dłuższe, tusz ładnie się na nich rozkłada i łatwiej je podkręcić. Teraz ten kosmetyk towarzyszy mi każdego ranka w trakcie wykonywania makijażu i jestem pewna, że będę go regularnie kupować.
Bielenda, Aktywna maska korygująca
Im dłużej używam tej maski, tym bardziej ją lubię. Nierzadko ratuje mnie z opresji. Zmniejsza wypryski, rozjaśnia przebarwienia, ujednolica koloryt cery i dodaje jej blasku. Jedynym problemem jest kleista konsystencja, ale mogę to wybaczyć ze względu na zadowalające efekty.
Yoskine, Intensywny mikropeeling szafirowy
To była miłość od pierwszego użycia! Bardzo lubię peelingi do twarzy w formie kremu, a ten jest niedościgniony w kwestiach ścierania. Drobinki są bardzo ostre, ale i skuteczne. Twarz wydaje się odświeżona i ożywiona, efekt widać zaraz po zmyciu produktu. Uwielbiam!
Norel, Żurawinowy krem liftingujący pod oczy
Krem już dobija dna, ale świetnie mi się z nim współpracowało. Szybko się wchłania, napina skórę, wygładza drobne zmarszczki, nie roluje się na nim korektor. Jego poważną wadą jest jednak pompka, która nie zdała egzaminu i pod koniec opakowania zupełnie odmówiła posłuszeństwa. Teraz mam trochę problemów z wydobyciem resztek kremu.
Balea, Żel pod prysznic z maliną i trawą cytrynową
Żel pod prysznic Balea ma wszystko to, czego wymagam od tego typu produktu - świetnie pachnie, dobrze się pieni i nie wysusza skóry. Połączenie maliny i trawy cytrynowej to bardzo ciekawe zestawienie zapachowe. Z jednej strony przywodzi na myśl lato, ale z drugiej zapach nie jest przesłodzony, a wręcz ma nutę świeżości. Musicie go sprawdzić!
Balea, Żel do golenia Summer garden
Na łamach bloga już miałam okazję pozachwycać się tym produktem. Podczas aplikacji pojawia się żel, który po nałożeniu na skórę zmienia się w sztywną pianę, która nie znika za szybko i pozwala na dokładne golenie. Dołóżmy do tego owocowy, letni zapach, a sukces tego produktu jest gwarantowany!
Czy któryś z moich ulubieńców również Wam przypadł szczególnie do gustu?

Serum Eveline miałam okazję używać i rzeczywiście jest świetną bazą pod tusz. Żele do golenia Balea również uwielbiam. Żałuję, że kosmetyki Balea są u nas tak trudno dostępne ;/ Na peeling Yoskine napaliłam się już po Twojej recenzji i czekam tylko, aż mi się nieco uszczuplą zapasy i na pewno go wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńJak zawsze w formie - od razu komentarz! :D
UsuńBalea faktycznie trudno dostępna, ale pojawiają się sklepy z niemieckimi produktami, gdzie podobno można je kupić.
A peeling polecam, jak dla mnie - genialny!
haha! Mam taką manię - zawsze muszę być pierwsza :))
UsuńW moje tereny jeszcze takie sklepy niestety nie dotarły, ale mam nadzieję, że kiedyś przywędrują do mojego miasteczka ;)
Sexi mamę uwielbiam a odżywką a raczej serum do rzęs sprawiło,że moje rzęsy wypadały więc u mnie bubel
OdpowiedzUsuńOj, może jakiś składnik Ci szkodzi. Niestety takie rzeczy się zdarzają...
UsuńMogę spróbować ten pysznie wyglądający koktail? :)
OdpowiedzUsuńAleż proszę! :D
UsuńBaleeeaaaa <3
OdpowiedzUsuńLakier wygląda ślicznie! A najbardziej zaciekawiła mnie ta maseczka z Bielendy, będę musiała jej się przyjrzeć ;)
OdpowiedzUsuńMaseczka jest świetna, ale trudno ją dostać niestety...
UsuńBalea bardzo lubię i jak mam dostęp to kupuję na zapas :) ostatnio jestem też fanką palet z różami lub tych do konturowania :)
OdpowiedzUsuńMam taką samą paletkę róży Sugar & Spice !!! Bardzo ją lubię :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, mam w planach zakup pudru Sexy Mam marki theBalm.
OdpowiedzUsuńO serum do rzęs Eveline czytałam w ostatnim czasie wiele dobrego... :-)
Dziękuję!
UsuńA serum jest naprawdę świetne ;)
Produkty Balea są cudowne :) Jestem ogromnie ciekawa tych róży oraz pudru z the Balm. :)
OdpowiedzUsuńhttp://kardamonusmak.blogspot.com
Peeling Yoskine miałam. Niezwykle skuteczny produkt. Jeden z lepszych jakie używałam.
OdpowiedzUsuńJak u mnie to na razie najlepszy :)
UsuńOdżywka Eveline jest genialna w roli bazy :D Mam też ochotę na ten peeling szafirowy oraz maskę Bielenda :D
OdpowiedzUsuńDługa lista :P
UsuńCudne te róże :)
OdpowiedzUsuńCudne, ale niestety dość trudne w obsłudze, bo mocno napigmentowane :)
UsuńO palecie z MUR sporo dobrego słyszałam, reszta to dla mnie zupełna nowość :)
OdpowiedzUsuńZielona odżywka z Eveline jest super! W promocji -50% kupiłam jakąś inną też Eveline- SOS Booster z tego co kojarzę. Przekonamy się czy jest równie fajna, ale to za jakiś czas, bo ta jest baaardzo wydajna. :D
OdpowiedzUsuńMoja ukochana Balea:))
OdpowiedzUsuńTen żel Balea już dawno zużyłam, miałam tą samą wersję zapachową, świetnie pachniał :) Mam z Eveline też podobną odżywkę, która świetnie się sprawdza jako baza pod tusz. Póki co, ta zielona czeka jeszcze w kolejce. Czekam na zdjęcia z Pink Smile! :)
OdpowiedzUsuńRównież uwielbiam tę paletkę MUR :)
OdpowiedzUsuńteż uwielbiam ten kolorek z Semilaca i u mnie spokojnie wystarczają 2 cieniutkie warstwy :) chyba też muszę wypróbowac tą maskę, gdzie ją kupiłaś??
OdpowiedzUsuńMaskę kupiłam w Rossmannie, ale teraz już niestety nie można jej dostać stacjonarnie podobno :(
UsuńNajbardziej zaciekawił mnie puder The Balm :) Mam już dwa produkty tej firmy i jestem z nich bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńPeeling Yoskine jest świetny. Tylko musiałam z nim uważać, bo ostre te drobinki bardzo i na początku stosowania dawałam nimi czadu :)
OdpowiedzUsuńTo serum świetnie nadaje się pod tusz do rzęs :)
OdpowiedzUsuńto serum nie przypadlo mi do gustu... mialam i zlamalam sobie rzesy. W sieci tez mozna spotkac przeciwnikow i zwolennikow tego produktu :-)
OdpowiedzUsuń