Pędzle Hakuro to prawdopodobnie najczęściej polecane pędzle dla osób, które chcą kupić swój pierwszy poważny zestaw do makijażu, a przy tym nie wydawać na to miliona monet. Tak też było w moim przypadku. Trzy lata temu dla studentki wydanie prawie dwustu złotych na pędzle było ogromnym przeżyciem, ale i bardzo skrupulatnie przemyślaną decyzją, choć tak naprawdę pędzle nie należą do wysokiej półki cenowej. Po przygodzie z chińskim zestawem i pierwszym zetknięciem z urodową blogosferą, wiedziałam, że czas na zmiany. Mój pierwszy post na blogu dotyczył właśnie zakupionych wtedy pędzli Hakuro! :)
Skompletowałam zestaw, którym mogłam wykonać pełny makijaż twarzy i oczu. Sam design pędzli należy raczej do klasycznych - czarne, lekko połyskujące trzonki oraz srebrna skuwka. Prezentują się dobrze i nieekstrawagancko, zdecydowanie mogą się podobać.
Jeśli chodzi o pędzle do twarzy, wybrałam model H50S do podkładu, H14 z myślą o bronzerze, H24 do różu oraz pędzel typu kabuki H100 do pudru.
Z całej czwórki jedynie pędzel kabuki na początku stracił troszkę włosów i ostatnio niestety się rozkleił, ale w zasadzie trudno, aby w przypadku takiego modelu do kleju nie dostała się woda. Reszta przez trzy lata użytkowania nie straciła prawdopodobnie ani jednego włókna. Włosie nadal jest tak samo miękkie jak na początku, ale bardzo mocno straciło na elastyczności. Co to oznacza? Po użyciu nie wraca już do swojego poprzedniego kształtu, lecz jest rozcapierzone. O ile w wypadku pędzla do podkładu czy pudru nie jest to większym problemem, to niestety przy pędzlach do konturowania wpływa to na jakość makijażu. Trudniej niż wcześniej jest nałożyć precyzyjnie i dobrze rozetrzeć kosmetyki.
Na powyższych zdjęciach widzicie, jak wyglądają pędzle po intensywnym używaniu ich przez trzy lata - bez ściemy i bez retuszu. Na skuwkach i trzonkach jest sporo zarysowań, a napisy niemal całkowicie się starły, zużycie można więc określić na spore - faktem jest, że pędzle były ze mną dosłownie wszędzie i jeździły wszelkimi środkami komunikacji - od tramwaju po samolot, ale zawsze były zabezpieczone.
Zdecydowanie lepiej przetrwały te lata pędzle do makijażu oczu, choć warto podkreślić, że były jednak mniej używane niż pędzle do twarzy, bo nie wykonuję make-upu oka codziennie.
W mojej kolekcji znalazł się płaski pędzel do nakładania cienia na całą powiekę H70, pędzel kuleczkowy H78, pędzel do blendowania H77 oraz pędzel do brwi/eyelinera H85.
Tutaj nie zauważyłam zbyt wielkiej zmiany w jakości włosia - zapewne również dlatego, że jest krótsze niż w wypadku pędzli do twarzy i trudniej ulega odkształceniom. Najmniej jestem zadowolona z pędzla do blendowania - na początku gubił bardzo dużo włosia i nadal mu się to zdarza przy myciu. Rozciera cienie, ale nie daje tak pięknego efektu jak niesamowity pędzel Zoeva 227, dzięki któremu zobaczyłam, że akcesoria do makijażu naprawdę potrafią zrobić ogromną różnicę. Płaski pędzel już kilkukrotnie się rozkleił, ale jestem w stanie to wybaczyć. Zachwycona jestem natomiast pędzlem do brwi - włosie jest odpowiednio sztywne i naprawdę świetnie się u mnie spisuje.
Dla kogo więc pędzle Hakuro?
Zdecydowanie dla rozpoczynających swoją przygodę z makijażem. Dla tych, którzy na początku nie mogą lub nie chcą dużo inwestować w pędzle. Pędzli Hakuro używam cały czas i będę ich używać nadal - są dla mnie teraz dobrym zestawem wyjazdowym. Mogę więc oszczędzać pędzle Zoeva i nie zabierać ich ze sobą. Muszę uczciwie przyznać, że po kupnie zestawu z Zoevy zaczęłam zauważać mankamenty w Hakuro -
smuga przy nakładaniu podkładu, nieprecyzyjnie roztarta granica cienia, plama różu... i nabrałam do tych pędzli dystansu. Z Hakuro przeżyłam świetne chwile jako początkująca, ale po kilku latach doświadczeń i prowadzenia bloga oczekuję już czegoś więcej, dlatego nie powiększę już swojej kolekcji o kolejne modele tej marki.
Jak się mają Wasze Hakuro? Jesteście posiadaczkami kilkuletniej kolekcji?
*post zawiera link sponsorowany

Wśród moich pędzli jest kilka marki Hakuro. Niektóre służą mi pewnie też już jakieś 3 lata. Do tej pory żaden się nie rozkleił i jestem z większości bardzo zadowolona. Nie mam jednak porównania do Zoevy, ale wierzę na słowo, że mogą być lepsze, cena w tym przypadku na pewno idzie z jakością :)
OdpowiedzUsuńGdybym nie miała porównania, to trudno byłoby mi te pędzle ocenić. Pewnie też byłabym bardzo zadowolona, bo była ogromna różnica od czasu mojego chińskiego zestawu :D
UsuńMam kilka pędzli z Hakuro i to fakt, napisy na kilku z nich się starły i widać zarysowania. Ale podobnie jak u Ciebie, były ze mną wszędzie i jeździły po całej Polsce ;). Najbardziej lubię pędzelek do brwi, włosie wygląda tak jak na początku i używam go z przyjemnością.
OdpowiedzUsuńTen pędzelek uwielbiam - nie zmienił się nic i naprawdę jest świetny. To jedyny model, z którego dokupiłabym drugą sztukę :)
UsuńJa kiedyś miałam zamówić drugą sztukę i zamiast tego w koszyku wylądował pędzelek z Manhattan - ta sama cena, a włosie prosto ścięte, tak krótkie i wąskie, że nie można nim w ogóle nic zrobić z brwiami. No cóż, żałuję :P
UsuńHaha :D Ja sobie może nawet dokupię za jakiś czas drugi, bo mam problem z myciem, a ten, który mam z Zoevy niestety do pomady do brwi się nie nadaje. Może lepiej się sprawdzi do eyelinera, ale jeszcze nie używałam, bo zawsze mam eyeliner z pędzelkiem ;)
UsuńI ja dokupię w końcu drugą sztukę ;). A z Zoevy mam tylko jeden pędzelek, ale na pewno kiedyś skuszę się na więcej.
UsuńPędzle z Zoevy mam rok i na razie jestem zachwycona - nie wypadł ani jeden włosek, nic się na razie nie porysowało, nic nie zmieniło kształtu. Wyglądają i działają jak w dniu zakupu :)
UsuńPędzle Hakuro mam od niespełna 2 lat i jestem z nich bardzo zadowolona. Nigdy nie używałam pędzli lepszych jakościowo, ale mimo to czuję pewne ograniczenia. Intensywnie eksploatuję te do twarzy jak i do oczu i muszę przyznać, że są bardzo trwałe. Da się nimi zrobić bardzo fajny makijaż, ale mam ochotę na Zoevę :)
OdpowiedzUsuńPrzy braku porównania do lepszych trudno je ocenić. Ja początkowo byłam zachwycona, a teraz po wykonaniu pełnego makijażu pędzlami Zoeva i Hakuro - widzę różnicę w jakości, a czasem nawet w trwałości make-upu :)
UsuńJestem pod wrażeniem. Po trzech latach i tak wyglądają bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńJakbyś się przyjrzała na żywo, to byś zobaczyła, że rysy są głębsze i jest ich więcej - wcale nie jest tak różowo :)
UsuńMoje pędzle Hakuro nie mają 3 lat, tylko mniej i muszę przyznać, że cena jest adekwatna do jakości, jeśli chodzi o niektóre egzemplarze. Są pędzle lepsze i gorsze, ale tak jak zauważyłaś, starcie z Zoevą przegrywają. Mi akurat lepiej spisują się pędzle do twarzy, poza skośnym, który dni swojej świetności ma za sobą :D
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że stało się to, co u mnie - czyli się rozjeżdża ;)
UsuńMoje już mają 3 lata, ale trzymają się bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńJa mam mix pędzli od tych popularnych chińskich - swoją drogą całkiem dobrych- po hakuro, ale jednak widać różnicę w jakości aplikacji kosmetyków ;-)
OdpowiedzUsuńJa też coś takiego zauważyłam :)
UsuńUwielbiam pędzle Hakuro, w tej cenie jak dla mnie rewelacja ;) Ale co do pędzli do oczu mam zupełnie inne zdanie - u mnie H77 to wręcz ideał, w ogólnie nie gubi włosia i cału czas jest mięciutki, a Zoeva 227 to dla mnie porażka i nieporozumienie, od nowości kłuje mnie w powiekę i nadal nic się w tej kwestii nie zmieniło ;/
OdpowiedzUsuńMoże trafiłaś na feler, bo niestety czasem się tak zdarza. O H77 wiele osób pisało, że bardzo kłuje i jest szorstki - u mnie jest miękki. A 227 u mnie jest cudownie puszysty i robi efekt mgiełki koloru - uwielbiam!
UsuńMam zamiar zaopatrzyć się w kilka pędzli tej marki. Jak na 3 lata użytkowania to nie jest tak źle :D
OdpowiedzUsuńmusze powiedziec , ze fajny pomysl na posta. Bardzo informacyjny i ciekawy pomysl z porownaniem jak sie dzis po latach zachowuja pedzle! :-) Hakuro pedzle chcialam sego czasu ale w Niemczech pare lat temu nie mialam dostep do nich a w tym czasie wchodzily na rynek pedzle Zoeva, ktore ja tez posiadam. Bardzo fajny pomysl na posta:) w Ogole lubie tu zagladac! :-)
OdpowiedzUsuńGdybym kupowała pędzla, to chciałabym zobaczyć, jak u kogoś wyglądają po kilku latach, więc stwierdziłam, że pewnie innych też to zainteresuje. Dzięki za miłe słowa :)
UsuńFajnie opisałaś swoje odczucia :)Warto przeczytać
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że warto! (Tak nieskromnie :P)
UsuńJa swoje pędzle Hakuro mam ponad rok i jestem z nich bardzo zadowolona. Nic się z nimi nie dzieje, są w dobrej kondycji. Polecam je wszystkim dziewczynom <3
OdpowiedzUsuńŚciskam gorąco :)
Swoje Hakuro mam od 4 lat... zdradziłam je z Lily Lolo, choć do pudru nie miałam lepszego pędzla niż właśnie Hakuro. Wyglądają już no... gorzej niż Twoje na pewno :D o ile do trzonków nic nie mam tak skuwki strasznie się wycierały... kilka egzemlaprzy jak np. Twoje jajeczko do blendowania farbuje mi z każdym praniem. Pędzel do różu z włosia kozy też był nieudany, aczkolwiek myślę, że nadal to jednak bardzo dobre pędzle - dla początkujących jak zaznaczyłaś :)
OdpowiedzUsuńTen do pudru w sumie jest w porządku, najgorzej wypadły pędzle do konturowania. Jeśli po takim czasie pędzel nadal Ci farbuje, to jest niestety do kitu - nie powinno tak być. Te trzy, cztery lata temu Hakuro to był hit, bo kogo było stać na Sigmę. Marka więc trafiła idealnie do młodych dziewczyn :)
UsuńChyba jestem jedyną osobą z blogsfery, która nie ma ani jednego Hakuro :-D
OdpowiedzUsuńJa również nie mam w swojej kolekcji pędzelków Hakuro, ale zamiast ich posiadam pędzle Real Techniques, zestaw Golden Rose z Zoevy oraz pojedyńcze sztuki innych firm !!! Jestem bardzo zadowolona z moich pędzli :)
OdpowiedzUsuńMoje Hakuro mają rok, więc na razie ich stan jest bardzo dobry :) Mam też Zoevę i w sumie zazwyczaj ją wolę :) Jest tylko jeden wyjątek - pędzel do pudru bardziej pasuje mi z Hakuro ;D
OdpowiedzUsuńJa swoje Hakuro kupiłam na początku 2014 roku, były wtedy bardzo chwalone przez popularne polskie youtuberki, co wpłynęło na moją decyzję. Do dzisiaj sprawdzają się ok, jednak nie są specjalnie rewelacyjne (lekko zawiodło mnie włosie, w niektórych egzemplarzach straciło nieco na elastyczności i rozcapierza się) i chętnie spróbowałabym czegoś lepszego.
OdpowiedzUsuńDokładnie o tym napisałam - moje pędzle zachowują się podobnie, dlatego też to raczej opcja dla początkujących ;)
UsuńZ Hakuro mam tylko ten sam do brwi co u Ciebie i też jestem zadowolona. Ale jak na trzy lata używania wyglądają całkiem dobrze więc nie są to pieniądze wyrzucone w błoto :) Ja swój pierwszy zestaw kupiłam z Sunshade Minerals i jestem z nich bardzo zadowolona! Mam też kilka z Beauty Crew i tu też mogę powiedzieć, ze są to tańsze pędzle ale o dobrej jakości na początek.
OdpowiedzUsuńJa swój zestaw pędzli od Hakuro też mam od dłuższego czasu. Nie narzekam, bo pędzle nie straciły na jakości. Co prawda zdarły się napisy, ale nie przeszkadza to przecież w aplikacji kosmetyków kolorowych :) Podsumowanie posta - o tym, że nie kupiłabys więcej żadnego egemplarza - bardzo zachęca do kupna jakiegoś pędzla Zoeva :)
OdpowiedzUsuńTrochę "skłamałam", bo kupiłabym pędzel do brwi, ale ogólnie żadnego kolejnego modelu już na pewno nie kupię ;)
UsuńUżywam H50S do podkładu. Bardzo dobry pędzelek :)
OdpowiedzUsuńMam 5 pedzli Hakuro i uważałam je za fajne - chodź na pewno nie najlepsze, dopóki nie kupiłam Zoevy. Zoeva wyparla wszystko :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie... To porównanie powoduje, że zaczynamy dostrzegać wady ;)
UsuńTwój post dał mi bardzo dużo do myślenia ;) Mam pędzel Hakuro do podkładu oraz do blendowania cieni. Póki co spisują się dobrze, jednak będę musiała się im dokładniej przyjrzeć ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Wiktoria z bloga Book Written Rose. Zapraszam ❤
Mam sporo pędzli Hakuro i jestem z nich zadowolona... mam je już kilka lat i sprawdzają się naprawdę nieźle. Ale być może tak jak mówisz, jak zainwestuje w Zoeve to szybko zmienię zdanie. Troszkę przeraża mnie ich cena... ale czasami warto spróbować.
OdpowiedzUsuń