października 13, 2016

Test bibułek matujących: Life, Marion, Cettua, Wibo, Inglot | Które okazały się najlepsze?

bibułki_matujące_które_najlepsze_jakie_wybrać_test_recenzja

Przy okazji ostatnich zakupów [klik], pokazałam Wam, że planuję wielki test bibułek matujących. Wyraziliście duże zainteresowanie tematem, dlatego włożyłam w testowanie więcej energii, żebyście jak najszybciej mogli poznać efekty.

Odwiedziłam kilka popularnych drogerii oraz Inglota i kupiłam wszystkie bibułki, jakie wpadły mi w oko. Usilnie szukałam bibułek z Catrice, bo kiedyś mi je polecaliście, ale nie znalazłam ich w żadnej szafie tej marki. Czyżby produkt został wycofany? Dajcie znać, czy macie jakieś informacje na ten temat. 

Zestawienie postanowiłam ułożyć od najgorszego do najlepszego produktu - oczywiście według mojej opinii.

bibułki_matujące_life_opinia_recenzja

5. Life


Na ostatnim miejscu testu bezapelacyjnie uplasowały się bibułki z Life, czyli marki własnej Super-Pharm. Do kupna skusiła mnie przede wszystkim forma - mamy jedną, długą rolkę bibułki, którą możemy samodzielnie "przycinać" dzięki ząbkom na opakowaniu. Piękna idea niestety w rzeczywistości okazała się klapą. Kilka pierwszych listków zmarnowałam, bo za każdym razem rozdzierały mi się w połowie. Odkryłam, że trzeba je wydzierać bardzo szybkich ruchem, choć też niestety łatwo o podarcie. Bibułka jest bardzo cieniutka, a jej chłonność bardzo słaba. Trzeba przynajmniej kilku listków, aby usunąć sebum z twarzy, ale i tak dość szybko zaczyna się z powrotem świecić. Opakowanie jest całkiem fajne, bo wykonane z plastiku, więc nie niszczy się szybko w torebce, zajmuje też mało miejsca. Nie kojarzy Wam się trochę z tamponem? :D Cena: ok. 9 zł za 5 metrów. 

bibułki_matujące_marion_test_opinia_recenzja


4. Marion


Bibułki firmy Marion mają w sobie puder, co wydało mi się interesującą opcją. Niestety kompletnie się ona nie sprawdza już przy przetłuszczonej cerze - bardziej nakładamy puder niż zbieramy sebum, więc efekt jest krótkotrwały, łatwiej też o ciastko na twarzy przy cięższych podkładach. Te bibułki mogą się sprawdzić do poprawek w miarę świeżego makijażu, czyli zanim zaczniemy się świecić. Tylko trochę przeczy to samej idei bibułek, prawda? Papier jest grubszy i sztywniejszy w porównaniu do innych produktów, ale nie wpływa to szczególnie na użytkowanie. Cena: ok. 7-8 zł za 50 szt. 

bibułki_matujące_cettua_test_recenzja_opinia

3. Cettua


Bibułki Cettua mają fantastycznie kolorowe opakowanie, które składa się z dwóch części - część zewnętrzna jest wykonana z grubej tektury, w środku mamy dodatkowo wyciąganą, papierową kieszonkę, w której znajdują się bibułki. Z jednej strony mamy więcej wyciągania, ale z drugiej bibułkę łatwo wyjąć z tej kieszonki, która całkowicie się rozkłada. Te bibułki są największe ze wszystkich testowanych, a ich chłonność określam na średnią, tzn. przy bardziej nieświeżym makijażu będziemy potrzebować dwóch arkuszy, aby całkowicie pozbyć się sebum. Matowość nie utrzymuje się jakoś bardzo długo, ale nie jest też źle. Cena: ok. 10 zł za 50 szt. 

bibułki_matujące_wibo_test_recenzja_opinia

2. Wibo


Zdecydowanie najlepsze bibułki matujące, jeśli chodzi o drogeryjne półki. Dobrze radzą sobie ze zbieraniem sebum, nie niszcząc przy tym makijażu. Są bardzo łatwo dostępne i bardzo tanie (ok. 7 zł za 40 szt.). Mat utrzymuje się nawet do kilku godzin po ich zastosowaniu. Ze względu na niską cenę będą doskonałe na co dzień. Używam ich już od kilku lat i ciągle jestem im wierna. 

bibułki_matujące_inglot_test_opinia_recenzja

1. Inglot


Bezkonkurencyjny zwycięzca testu, jeśli chodzi o skuteczność. Te bibułki są nieduże i niepozorne, ale są wykonane z zupełnie innego materiału niż reszta - wydają się lekko gumowe. Ich chłonność jest imponująca - wystarczy jedna, aby całkowicie zebrać sebum z całej twarzy. Bibułki są białe, ale powoli stają się przezroczyste w momencie, kiedy miejsce na arkuszu jest już całkowicie wykorzystane - dokładnie widać więc, kiedy bibułka jeszcze nadaje się do użycia. To produkt najdroższy w tym zestawieniu, ale też najlepszy. Jeśli ich cena wydaje się Wam zbyt wysoka (29 zł za 50 szt.) jak na produkt na co dzień, to warto go mieć chociaż w sytuacjach awaryjnych i trudniejszych, kiedy wyjątkowo zależy nam na dobrym wyglądzie i trwałości make-upu. 

Które bibułki wybieracie? ;)

33 komentarze:

  1. Ja czesto stosuję papier śniadaniowy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ło matko :D to dopiero ekonomiczne :D aż muszę spróbować :D

      Usuń
    2. Ta bibułka Life jest w zasadzie taka jak papier śniadaniowy :D Też mi to przyszło już do głowy, ale nie próbowałam ;)

      Usuń
  2. Ja w ogóle nie używam bibułek matujących :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam ciekawa bibułek Marion ale widzę,że czar prysł

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie nie ma sensu nakładać pudru na sebum... To się mija z celem.

      Usuń
  4. Wg mnie tez Iglot najlepszy :) chociaz serce boli jak ma się na nie wydac 29 zl w cenie regularnej, na szczescie do wiekszych zakupow wychodza w nizszej cenie 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety cena wysoka, więc bardziej nadają się na wyjścia, bo naprawdę są niezawodne :)

      Usuń
  5. Chetnie wyprobuje wibo ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś miałam bibułki Inglota i byłam bardzo zadowolona, ale po Twoim zestawieniu chyba skuszę się na te z Wibo. Bardzo fajne zestawienie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Noszę bibułki Wibo w torebce, a ostatecznie i tak sięgam po chusteczkę albo papier toaletowy. ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. mam Marion bez pudru ale często tez ręcznik papierowy wystarcza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ręcznik papierowy jest grubszy, więc można makijaż przy okazji zetrzeć niestety ;)

      Usuń
  9. Ja używałam kiedyś bibułek z Black Lashes, ale ja to się chyba z tym obchodzić nie umiem :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Cały czas się czaję na te z wibo i chyba w końcu się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja używam tych z Wibo i prawdę mówiąc nigdy nie używałam żadnych innych ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny i bardzo przydatny post. Wiem już, że zdecyduję się na bibulki Wibo, bo od dawna planuje kupić jakieś bibułki. Kiedyś pewnie skusze się również na Inglota, ponieważ bardzo zainteresowała mnie ich forma, a o bibułkach z Catrice nie słyszałam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. post bardzo przydatny, ale ja akurat nie mam problemu ze świeceniem :) :p
    zapraszam do mnie!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja mam z wibo, ale w sumie ich nie używam :P Nie mam problemu ze świeceniem, ale na większe wyjście wole je mieć ze sobą :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Post bardzo przydatny! Osobiście problemu ze świeceniem nie mam, ale wiem komu mogę podesłać do poczytania! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. No cóż, Inglot w takim razie ciekawi mnie teraz bardzo! Miałam jedne bibułki z KOBO ale na kolana mnie nie powilaiły ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że Kobo ma bibułki! Szukałam też w ich szafie i nic mi się nie rzuciło w oczy :/

      Usuń
  17. Używam bibulek z Essence, są dość tanie i jakościowo mi wystarczają, mam je od zawsze i nie próbowałam nic innego bo te mi w zupełności wystarczają, polecam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widziałam ich w szafach w drogeriach, a chętnie bym przetestowała!

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze! Jeśli spodobał Ci się mój blog, zapraszam do obserwowania, co będzie motywować mnie do dalszej pracy!
Nie reklamuj się - staram się zaglądać do wszystkich, którzy komentują moje posty.

Serdecznie zachęcam do dzielenia się swoimi opiniami na poruszane przeze mnie tematy :)