Przy okazji ostatnich zakupów [klik], pokazałam Wam, że planuję wielki test bibułek matujących. Wyraziliście duże zainteresowanie tematem, dlatego włożyłam w testowanie więcej energii, żebyście jak najszybciej mogli poznać efekty.
Odwiedziłam kilka popularnych drogerii oraz Inglota i kupiłam wszystkie bibułki, jakie wpadły mi w oko. Usilnie szukałam bibułek z Catrice, bo kiedyś mi je polecaliście, ale nie znalazłam ich w żadnej szafie tej marki. Czyżby produkt został wycofany? Dajcie znać, czy macie jakieś informacje na ten temat.
Zestawienie postanowiłam ułożyć od najgorszego do najlepszego produktu - oczywiście według mojej opinii.
5. Life
Na ostatnim miejscu testu bezapelacyjnie uplasowały się bibułki z Life, czyli marki własnej Super-Pharm. Do kupna skusiła mnie przede wszystkim forma - mamy jedną, długą rolkę bibułki, którą możemy samodzielnie "przycinać" dzięki ząbkom na opakowaniu. Piękna idea niestety w rzeczywistości okazała się klapą. Kilka pierwszych listków zmarnowałam, bo za każdym razem rozdzierały mi się w połowie. Odkryłam, że trzeba je wydzierać bardzo szybkich ruchem, choć też niestety łatwo o podarcie. Bibułka jest bardzo cieniutka, a jej chłonność bardzo słaba. Trzeba przynajmniej kilku listków, aby usunąć sebum z twarzy, ale i tak dość szybko zaczyna się z powrotem świecić. Opakowanie jest całkiem fajne, bo wykonane z plastiku, więc nie niszczy się szybko w torebce, zajmuje też mało miejsca. Nie kojarzy Wam się trochę z tamponem? :D Cena: ok. 9 zł za 5 metrów.
4. Marion
Bibułki firmy Marion mają w sobie puder, co wydało mi się interesującą opcją. Niestety kompletnie się ona nie sprawdza już przy przetłuszczonej cerze - bardziej nakładamy puder niż zbieramy sebum, więc efekt jest krótkotrwały, łatwiej też o ciastko na twarzy przy cięższych podkładach. Te bibułki mogą się sprawdzić do poprawek w miarę świeżego makijażu, czyli zanim zaczniemy się świecić. Tylko trochę przeczy to samej idei bibułek, prawda? Papier jest grubszy i sztywniejszy w porównaniu do innych produktów, ale nie wpływa to szczególnie na użytkowanie. Cena: ok. 7-8 zł za 50 szt.
3. Cettua
Bibułki Cettua mają fantastycznie kolorowe opakowanie, które składa się z dwóch części - część zewnętrzna jest wykonana z grubej tektury, w środku mamy dodatkowo wyciąganą, papierową kieszonkę, w której znajdują się bibułki. Z jednej strony mamy więcej wyciągania, ale z drugiej bibułkę łatwo wyjąć z tej kieszonki, która całkowicie się rozkłada. Te bibułki są największe ze wszystkich testowanych, a ich chłonność określam na średnią, tzn. przy bardziej nieświeżym makijażu będziemy potrzebować dwóch arkuszy, aby całkowicie pozbyć się sebum. Matowość nie utrzymuje się jakoś bardzo długo, ale nie jest też źle. Cena: ok. 10 zł za 50 szt.
2. Wibo
Zdecydowanie najlepsze bibułki matujące, jeśli chodzi o drogeryjne półki. Dobrze radzą sobie ze zbieraniem sebum, nie niszcząc przy tym makijażu. Są bardzo łatwo dostępne i bardzo tanie (ok. 7 zł za 40 szt.). Mat utrzymuje się nawet do kilku godzin po ich zastosowaniu. Ze względu na niską cenę będą doskonałe na co dzień. Używam ich już od kilku lat i ciągle jestem im wierna.
1. Inglot
Bezkonkurencyjny zwycięzca testu, jeśli chodzi o skuteczność. Te bibułki są nieduże i niepozorne, ale są wykonane z zupełnie innego materiału niż reszta - wydają się lekko gumowe. Ich chłonność jest imponująca - wystarczy jedna, aby całkowicie zebrać sebum z całej twarzy. Bibułki są białe, ale powoli stają się przezroczyste w momencie, kiedy miejsce na arkuszu jest już całkowicie wykorzystane - dokładnie widać więc, kiedy bibułka jeszcze nadaje się do użycia. To produkt najdroższy w tym zestawieniu, ale też najlepszy. Jeśli ich cena wydaje się Wam zbyt wysoka (29 zł za 50 szt.) jak na produkt na co dzień, to warto go mieć chociaż w sytuacjach awaryjnych i trudniejszych, kiedy wyjątkowo zależy nam na dobrym wyglądzie i trwałości make-upu.
Które bibułki wybieracie? ;)

Ja czesto stosuję papier śniadaniowy :P
OdpowiedzUsuńŁo matko :D to dopiero ekonomiczne :D aż muszę spróbować :D
UsuńTa bibułka Life jest w zasadzie taka jak papier śniadaniowy :D Też mi to przyszło już do głowy, ale nie próbowałam ;)
UsuńJa w ogóle nie używam bibułek matujących :)
OdpowiedzUsuńJa się strasznie świecę, więc bez nich ani rusz :D
UsuńByłam ciekawa bibułek Marion ale widzę,że czar prysł
OdpowiedzUsuńWedług mnie nie ma sensu nakładać pudru na sebum... To się mija z celem.
UsuńWg mnie tez Iglot najlepszy :) chociaz serce boli jak ma się na nie wydac 29 zl w cenie regularnej, na szczescie do wiekszych zakupow wychodza w nizszej cenie 😊
OdpowiedzUsuńNiestety cena wysoka, więc bardziej nadają się na wyjścia, bo naprawdę są niezawodne :)
UsuńChetnie wyprobuje wibo ;-)
OdpowiedzUsuńAkurat obejmuje je obecna promocja w Rossmannie :)
UsuńKiedyś miałam bibułki Inglota i byłam bardzo zadowolona, ale po Twoim zestawieniu chyba skuszę się na te z Wibo. Bardzo fajne zestawienie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jest pomocne! :)
UsuńNoszę bibułki Wibo w torebce, a ostatecznie i tak sięgam po chusteczkę albo papier toaletowy. ;P
OdpowiedzUsuńZ papierem toaletowym często mi się zdarza :D
Usuńmam Marion bez pudru ale często tez ręcznik papierowy wystarcza
OdpowiedzUsuńRęcznik papierowy jest grubszy, więc można makijaż przy okazji zetrzeć niestety ;)
UsuńJa używałam kiedyś bibułek z Black Lashes, ale ja to się chyba z tym obchodzić nie umiem :D
OdpowiedzUsuńTeż je miałam, ale zgubiłam :D
UsuńPewnie razem je dostałyśmy, na Meet Beauty :D
UsuńTak jest :D
UsuńCały czas się czaję na te z wibo i chyba w końcu się skuszę :)
OdpowiedzUsuńJa używam tych z Wibo i prawdę mówiąc nigdy nie używałam żadnych innych ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny i bardzo przydatny post. Wiem już, że zdecyduję się na bibulki Wibo, bo od dawna planuje kupić jakieś bibułki. Kiedyś pewnie skusze się również na Inglota, ponieważ bardzo zainteresowała mnie ich forma, a o bibułkach z Catrice nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuńpost bardzo przydatny, ale ja akurat nie mam problemu ze świeceniem :) :p
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie!
Ja mam z wibo, ale w sumie ich nie używam :P Nie mam problemu ze świeceniem, ale na większe wyjście wole je mieć ze sobą :)
OdpowiedzUsuńPost bardzo przydatny! Osobiście problemu ze świeceniem nie mam, ale wiem komu mogę podesłać do poczytania! :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, Inglot w takim razie ciekawi mnie teraz bardzo! Miałam jedne bibułki z KOBO ale na kolana mnie nie powilaiły ;)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że Kobo ma bibułki! Szukałam też w ich szafie i nic mi się nie rzuciło w oczy :/
UsuńMiałam i nie sprawdziły się
OdpowiedzUsuńZapraszam do MNIE
Sięgnę teraz po Wibo :)
OdpowiedzUsuńUżywam bibulek z Essence, są dość tanie i jakościowo mi wystarczają, mam je od zawsze i nie próbowałam nic innego bo te mi w zupełności wystarczają, polecam
OdpowiedzUsuńNie widziałam ich w szafach w drogeriach, a chętnie bym przetestowała!
Usuń