Zdaje sobie sprawę, jak ważne są pędzle w czasie wykonywania makijażu. Jeśli jesteście początkujący, jeśli jeszcze nie mieliście okazji spróbować różnego rodzaju pędzli, uwierzcie mi na słowo: jakość narzędzi przekłada się na jakość makijażu. Jestem ogromną fanką pędzli, bardzo o nie dbam i z chęcią jeszcze powiększyłabym moją kolekcję, mimo że jest ona w tym momencie wystarczająca jak na moje własne potrzeby. W moim kosmetycznym arsenale znajdują się trzy marki: Hakuro (o których pisałam tu i które są idealne dla początkujących), Zoeva (w którym jestem zakochana i które zadowolą osoby chcące od pędzli czegoś więcej) oraz GlamBrush, którym dzisiaj postanowiłam poświęcić osobny wpis.
GlamBrush to pędzle stworzone przez Hannę Knopińską - znaną youtuberkę i wielbicielkę makijażu. Znając jej umiejętności, postanowiłam zaufać jej w kwestii tak ważnych narzędzi i wybrać dla siebie kilka modeli - zdecydowałam się na dwa pędzle do oczu oraz jeden do twarzy. Czy jestem z nich całkowicie zadowolona?
Pędzle są ze mną już blisko dwa lata i szczerze powiedziawszy to najrzadziej używane przeze mnie modele (z wyjątkiem O7), dlatego też nie widać wielkich zniszczeń. Zauważalne są jedynie porysowania na srebrnej skuwce, natomiast trzonki są w stanie idealnym. Jestem pod wrażeniem, że napisy są tak samo intensywne jak w dniu zakupu - nieczęsto się to zdarza. Jeśli chodzi o design pędzli, to myślę, że można go uznać za kontrowersyjny - trzonki są perłowo-białe i różnią się od klasycznej stylistyki marek pędzlowych. Wiem, że Hania chciała odejść od typowych, czarnych kolorów, a w procesie tworzenia pędzli brała pod uwagę zdanie swoich widzów. Szczerze mówiąc - nie jestem do takiego wyglądu przekonana, a w szczególności do formy logo, w którym za dużo się dzieje (dwa kolory, dwie różne czcionki i jeszcze grafika korony). W wypadku pędzli jestem chyba zwolenniczką klasycznej estetyki.
Pędzel O7
To pędzel, który bardzo lubię i używam go codziennie. Niełatwo znaleźć taki mały model, który nada się do podkreślania wewnętrznych kącików oka i dolnej powieki. Ma kształt kulki wyraźnie zwężonej przy końcu, więc doskonale nadaje się do precyzyjnego aplikowania cieni. To taki pędzel, który przyda się w kosmetyczce każdej kobiety.
Pędzel O4
Co do tego pędzla mam bardzo mieszane uczucia. Kupiłam go z przeznaczeniem do blendowania - jego lekko puchaty kształt wskazuje na takie wykorzystanie. Zauważyłam, że z czasem niestety bardziej się rozcapierza. Z przykrością stwierdzam, że włosie jest sztywne, szorstkie, a aplikowanie cieni nieprzyjemne. Nie pomaga tutaj mycie delikatnymi preparatami ani nakładanie odżywki. Wykorzystuję go tylko, kiedy nałożę zbyt dużo cienia lub jest mocno napigmentowany i mam problem z roztarciem jego granic. W takim wypadku pędzel O4 radzi sobie naprawdę dobrze - rozetrze każdy cień do pożądanego przez nas efektu. Nie używam go do jednoczesnej aplikacji i blendowania, bo po prostu nie przepadam za tym pędzlem.
Pędzel T5
Pędzel typu duo fiber - to oznacza, że jest zbudowany z krótszego i dłuższego włosia, dzięki czemu nabierany produkt znajduje się tylko na górnej, płaskiej części pędzla. Kupiłam go z przeznaczeniem do różów kremowych i bardzo napigmentowanych. Według mnie nie będzie współpracował z każdym różem - przy suchych produktach może być problem z rozblendowaniem na policzku i uzyskaniem delikatnego, naturalnego efektu. Dobrze sprawdza się u mnie przy różu kremowym (choć wymaga pewnej wprawy) czy palecie róży z MakeUp Revolution, które są niesamowicie napigmentowane, ale zarazem są dość "kremowe" jak na róże w kamieniu. Nie jestem przekonana, czy to pędzel dla osoby początkującej.
Pomiędzy mną a pędzlami GlamBrush nie ma szczególnej chemii. Według mnie warto im się przyjrzeć w przypadku, kiedy poszukujecie pędzla o bardzo konkretnym kształcie i przeznaczeniu. Nie skompletowałabym z nich podstawowego zestawu do makijażu - czegoś mi w nich brakuje. Wygląd nie jest tak dopracowany, aby mnie zadowalał (może lepiej pasuje określenie, że nie trafia w moją estetykę), włosie nie jest wystarczająco miękkie, abym używała ich z dużą przyjemnością. To dla mnie pędzle do używania od czasu do czasu, aby uzyskać bardzo konkretny efekt (choć mały pędzel O7 naprawdę Wam polecam!). Czy w mojej kolekcji pojawi się jeszcze jakiś GlamBrush? Nie przekonały mnie na tyle, bym powiększała swój zbiór.
Znacie pędzle GlamBrush? Jakie są Wasze odczucia?

Pierwszy raz je widzę, ale zaciekawiły mnie :)
OdpowiedzUsuńMam sporo pędzli z tej linii, ale mam z nimi różne doświadczenia, niektóre są spoko, inne kiepskie ;/
OdpowiedzUsuńJestem w stanie to zrozumieć, bo ja też mam różne doświadczenia i mieszane uczucia.
UsuńZ tego, co mi wiadomo, pędzle, które stworzyła Hania są to te same, które można kupić w chińskich sklepach typu Aliexpress. Sama nie mam z nimi żadnego doświadczenia, więc nie mogę potwierdzić tej tezy, ale wiele blogerek i youtuberek nie wypowiada się na ich temat zbyt pochlebnie, więc coś w tym musi być. Z produktów z Glam Shopu najchętniej wypróbowałabym cienie. Wyglądają bardzo oryginalnie ;).
OdpowiedzUsuńO kurcze, nie słyszałam o tym! Po przygodzie z pędzlami jakoś cienie mnie nie kuszą ;)
UsuńNie miałam Glambrush, ale ciekawią mnie pędzle od Maxineczki, które są podobno niesamowicie miękkie :)
OdpowiedzUsuńTeż bym je chętnie wypróbowała!Podobno są ręcznie robione, ale cena jest nie do przejścia ;)
Usuńnie powiem ale trochę kuszą mnie te pędzle, a tak dobre pędzle to istotny element makijażu, skusiłabym się na T5 ;) bardzo fajny post!
OdpowiedzUsuńT5 może być przydatny, ale raczej dla maniaczki makijażu ;)
UsuńMnie akurat wygląd się podoba, choć przyznam rację, że w ich logo za dużo się dzieje. ;) Zgadzam się z tym co napisałaś, że czegoś w nich brakuje. Ciekawa jestem tych z syntetycznym włosiem, może akurat wypadają lepiej. Natomiast co do innych produktów Hani to jakoś nie jestem przekonana do zakupu. :/
OdpowiedzUsuńTen pędzel do blendowania jest z włosia naturalnego i zapewne dlatego jest taki szorstki :/
Usuńczasami mam wrażenie, że tylko ja maluję się palcami
OdpowiedzUsuńJa wszystko robię pędzlami :D
UsuńJa nie mogę się przekonać do tego, aby nakładać podkład pędzelkiem. Mam nadzieję, że nakładanie ręką jest tak samo skuteczne jak pędzelkiem? Jaka technika jest lepsza?
OdpowiedzUsuńWszystko ma swoje plusy i minusy :)
UsuńJeśli nakładasz podkład palcami, to uzyskujesz naturalniejszy efekt, bo nakładasz mało produktu. Ale z drugiej strony masz też mniejsze krycie. Niektóre pędzle mogą chłonąć dużo fluidu, ale wystarczy pędzel spryskać przed aplikacją wodą, żeby to zniwelować. Ja wolę pędzel. Jakoś nakładanie palcami mnie nie przekonuje, trzeba myć dłonie przed nałożeniem, po nałożeniu, nie zawsze mam rano wolny dostęp do łazienki :) I mam wrażenie, że nakładając palcami, jednak marnuje się więcej podkładu.
ja niedawno kupiłam kilka sztuk pędzli od Hani, jak na razie bardzo mi się podobają, choć dziś mają iść pierwszy raz do mycia, więc mam nadzieję że nic sie z nimi nie stanie!
OdpowiedzUsuńJa mam kilka swoich ulubionych pędzli zamówionych z chińskich stron i tylko dlatego nie zamawiam tych od sławnych youtuberek czy blogerek, bo to są w 99% te same pędzle tylko z danym logo.
OdpowiedzUsuńTwój głos jest kolejnym w tej sprawie, więc to jest bardzo niepokojące! Szczerze mówiąc, nigdy nie przyglądałam się temu bliżej. Jeśli to prawda, to jest to bardzo smutne :/
UsuńNie miałam jeszcze żadnego pędzla z GlamBrush więc ciężko mi cokolwiek o nich powiedzieć. Szczerze mówiąc, jakoś nigdy mnie nie kusiły :P. Moje ulubione modele pochodzą głównie z Hakuro i to ich najczęściej używam. Mam też niezastąpiony pędzel z Sephory przeznaczony do produktów mineralnych, po który sięgam niemalże codziennie.
OdpowiedzUsuńPędzle zamawiam na Aliexpress lub kupuję Hakuro, dla mnie ta jakość jest wystarczająca. Mam też dwa pędzle z Pixie i są cudowne ! :)
OdpowiedzUsuńMam kilka Glam Brushy i szczerze powiem, że lepiej kupić sobie Hakuro lub Zoevę. Włosie się zniszczyło, kłuje i okropnie wypada...
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie wolę Zoevę - to są naprawdę rewelacyjne pędzle. Choć taki mały pędzel jak O7 jest trudno znaleźć niestety.
UsuńNie mam pędzli tej marki i niespecjalnie mnie one kuszą. Chyba lepiej zainwestować w Zoevę lub postawić na Hakuro ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam pędzle Zoevy - są genialne :)
UsuńNie znam tych pędzli, na co dzień używam tak jak Ty Hakuro i Zoeva :)
OdpowiedzUsuńA mi akurat podobają się te białe trzonki :) Mam 2 pędzle do rozcierania już długo i faktycznie nie są to najbardziej miękkie pędzle jakie znam, ale znowu też nie są jakieś super drapiące. Nie wiem skąd taka rozbieżność.
OdpowiedzUsuńJa w zeszłym roku na tragach dorwałam Hanię, pogadałam chwilę z nią i zakupiłam sobie gąbkę oraz 2 pędzle, ale z tej nowszej kolekcji (czarne trzonki), bo te cholernie mi się nie podobały. Pędzel do pudru oraz do bronzera są chyba jednak lepszej jakości od tych białych; ja jestem z nich bardzo zadowolona, gąbeczka też się u mnie sprawdza - jest super miękka, a różne twarde pokemony już mi się trafiały ;)
OdpowiedzUsuńRecenzja tej gąbeczki jest na mim blogu. Nie byłam z niej zadowolona, a po rozcięciu nie wyglądała za dobrze w środku :/
Usuń