Już parę razy wspominałam Wam, że nie przepadam za
balsamami do ciała, ale... co jakiś czas zdarza mi się ich używać. Markę
Sylveco bardzo lubię - wiele kosmetyków mi odpowiada, a do tego mają świetne,
naturalne składy. Balsam kojący przeniósł balsamowanie ciała na wyższy
poziom, co bardzo mnie zaskoczyło! A co ma takiego w sobie wyjątkowego, dowiecie się dalej.
Uwielbiam w firmie Sylveco to, że myśli o higienie - produkty często mają pompki lub opakowania typu airless, a ja kocham takie rozwiązania. Tym bardziej, że zawsze wszystko działa bez zarzutu do ostatniej kropli. Szata graficzna jak zwykle w tej samej (zresztą bardzo udanej) stylistyce - butelka świetnie wygląda na półce w łazience. Zapachy tych produktów są dość specyficzne - tym razem mamy do czynienia z czymś, co przypomina mi trochę starą gumę Orbit, to zapewne zasługa zawartej w balsamie mięty pieprzowej. Na początku mi to przeszkadzało, a teraz... nawet ten zapach lubię :)
Kosmetyk, jak na balsam, jest naprawdę gęsty, co przyjęłam z ulgą, bo nienawidzę rozwodnionych, spływających z rąk produktów. Niestety troszkę maże się podczas aplikacji, ale konsystencja jest tak aksamitna, że z przyjemnością pozwalam sobie na dłuższy masaż.
Posiadaczki skóry skłonnej do alergii i podrażnień (np. po goleniu) będą tym kosmetykiem absolutnie zachwycone! Producent, nazywając balsam kojącym, nie rzucił słów na wiatr. Po powrocie z ostatniego wyjazdu do Krakowa (ten, kto przegląda Instagram, wie co i jak ;)), moje nogi przeżywały katorgę, swędziała mnie cała skóra. Nie wiem, czy była to wina zmiany wody, czy też może obcisłych spodni. Wystarczyło, żebym RAZ użyła balsamu, a obudziłam się ze skórą doprowadzoną do całkowitego porządku. Z nawilżenia też jestem zadowolona - po aplikacji skóra jest mięciutka i wypielęgnowana. Niestety balsam kosztuje od 30 do 40 zł, ale za to jego pojemność jest trochę większa od standardowej - 300 ml. Jeśli macie jakieś problemy ze skórą, szczególnie zimą, warto!
Kto z Was też lubi kosmetyki Sylveco? Które szczególnie polecacie?

Jeszcze nigdy nie miałam żadnego produkty z ten firmy, próbek nie liczę :)
OdpowiedzUsuńPompka w balsamów to duży plus- sama obecnie używam taki balsam (od Nivea)
Cena Twojego balsamu troszkę mnie odstrasza aczkolwiek mam świadomość że to naturalny kosmetyk stąd taka jego wartość
Musisz koniecznie nadrobić, bo Sylveco ma kilka fajnych kosmetyków, np. pomadkę peelingującą, którą uwielbiam!
UsuńCena może wydaje się wysoka, ale ogólnie te kosmetyki nie są bardzo drogie, a składy są przyjazne :)
znam go doskonale, zużyłam już dwie butelki tego balsamu
OdpowiedzUsuńCzyli też Ci się spodobał :)
UsuńMi jakoś mięta też nie pasuje do kosmetyku- miałabym wrażenie, że nacieram się pastą do mycia zębów. :D
OdpowiedzUsuńAle może latem bym się polubiła z takim zapachem. :)
Uwielbiam zapach mięty ! Bardzo mi się podoba ten kosmetyk !
OdpowiedzUsuńKosmetyku zupełnie nie znam jednak cenie sobie produkty które posiadają pompkę znacznie ułatwia to aplikacje :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach mięty. Będę mieć na uwadze ten balsam :)
OdpowiedzUsuńKocham wszystko, co miętowe. <3 W tym roku martwiłam się, że nie znajdę balsamu z miętą na Święta, ale mnie uratowałaś! :))
OdpowiedzUsuńNie przepadam za zapachem mięty w kosmetykach, ale z drugiej strony działanie kusi :)
OdpowiedzUsuńTo ja chcę!Bardzo!
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie nim.
OdpowiedzUsuń