W listopadzie dużo się działo - targi kosmetyczne LNE, Black Friday, Cyber Monday, Dzień Darmowej Dostawy. Ten miesiąc był naprawdę idealnym momentem na zrobienie większych zakupów, a także przygotowanie prezentów świątecznych. Dla mnie ostatnie tygodnie były bardzo intensywne - sporo wyjazdów, większe projekty w pracy, ciągła walka o to, żeby odgonić choroby. Grudzień (oraz weekend!) witam więc z wielką ulgą, bo to przecudowny okres. Wiecie, co jest najlepsze w Bożym Narodzeniu? Przygotowania i czekanie na Święta - też tak macie? :) Przechodząc jednak do meritum, czas na podsumowanie nowości kosmetycznych. Ostrzegam, że jest tego sporo, a zarazem wszystko jest niesamowicie ciekawe!
Na początku listopada wybrałam się do Krakowa na targi kosmetyczne LNE oraz spotkanie blogerskie. Same targi były naprawdę ogromnym wydarzeniem i choć nie planowałam szczególnych zakupów, dałam się skusić na kilka rzeczy. Na stoisku Skin79 zaopatrzyłam się w innowacyjną, bąblującą maskę oczyszczającą, o której pewnie już słyszeliście, oraz dwuetapowy zabieg oczyszczający na nos. Na pewno zrobimy test na blogu!
Już jakiś czas temu w ofercie Bandi wpadł mi w oko peeling do skóry głowy, który należy do specjalnej linii trychologicznej tej marki. Jako że peelingowanie skóry głowy w inny sposób nijak mi nie wychodzi i nie mogę się do tego zmobilizować, to tego typu preparat wydał mi się idealny. Peeling ma płynną formę i jest prosty w użyciu - po prostu nakłada się go na skórę głowy 10 minut przed umyciem włosów.
Razem z dziewczynami (pozdrowienia dla Blankity i TinyHa! :)) wybrałyśmy się do "Chińczyka" po tanie akcesoria do paznokci. Zobaczcie, ile rzeczy udało mi się kupić za niecałe 20 zł (jeśli dobrze pamiętam ;)) - drewniane patyczki, blok polerski, pilniczek, pędzelek do zdobień, wzorniki, tasiemkę do zdobień, cyrkonie, szczoteczkę do brwi/maskary i do rąk (idealna do oczyszczania paznokci po wszelkiego rodzaju pyłkach!).
W ramach targów i wspomnianego spotkania dostałam kilka kosmetyków - krem do rąk Bielendy, szklany pilniczek (zawsze taki pilniczek łamię!), pięknie pachnącą oliwkę do paznokci. Poznałam też markę Ikor, która ma w swojej ofercie kosmetyki mineralne. Marka podarowała nam cienie - ja wybrałam piękny rudawy odcień. Zaciekawiła mnie też bezbarwna pomadka, która na ustach zmienia się w róż. Kolor jest piękny, ale po pierwszych testach trwałość wypadła średnio, czym jestem trochę zawiedziona, bo producent zapewniał o wręcz niezdzieralności pomadki.
Ostatnio usłyszałam o świetnym podkładzie MakeUp Atelier Paris, który skusił mnie do zakupów w MintiShopie. Cena fluidu jest wysoka, ale postanowiłam zaryzykować. Niestety na razie nie jestem zadowolona - zaraz po nałożeniu wygląda genialnie (efekt PhotoShopa na twarzy - wow!), ale u mnie bardzo szybko się świeci i ściera. Spróbuję jeszcze pokombinować przy sposobie aplikacji, a także z różnymi kremami i pudrami. Przy okazji wrzuciłam do koszyka obowiązkowy punkt mojej kolorówki, czyli Revlon ColorStay, ale tym razem z pompką. Stwierdziłam też, że porównam słynny płynny kamuflaż Catrice z moim ulubionym korektorem z L'Oreal. Na razie Catrice zdecydowanie wolę na doskonałości, mam wrażenie, że kolor pod oczy nie jest dla mnie odpowiedni.
Nowością w pielęgnacji jest krem do stóp Sylveco, co do którego na razie nie mam zdania oraz aloesowe trio Holika Holika, z którym wiąże się śmieszna historia. Postanowiłam zamówić mały żel aloesowy, aby sprawdzić jego działanie oraz piankę do twarzy, którą ostatnio polecała Madzia z bloga Delishe. Niestety podczas pakowania paczki nastąpiła pomyłka i zamiast pianki dostałam żel pod prysznic. MintiShop stanął jednak na wysokości zadania - przysłał mi piankę, a żel pod prysznic otrzymałam w prezencie :)
Czas na łupy z blackfriday'owej wyprzedaży. Zniżki teoretycznie nie są duże, bo sięgają przeważnie 10-15%, ale ja zawsze czekam na ten dzień i spełniam wtedy moje kosmetyczne zachcianki, które przemyślałam i które na pewno chcę mieć, często też kupuję świąteczne prezenty. Moje paczki są więc naprawdę duże, więc łączna zniżka też nie należy do najniższych.
Od kilku tygodni czaiłam się na szczoteczki do twarzy MakeUp Revolution - bardzo ciekawił mnie taki sposób aplikowania kolorówki. Zdecydowałam się od razu na cały zestaw do twarzy - szczoteczkę do podkładu, różu i bronzera.
Zniżki wyjątkowo objęły też markę Zoeva, więc nie mogłam się powstrzymać przed tym, aby tego nie wykorzystać. Do pędzli przykładam ogromną wagę. Jeszcze niedawno wydawało mi się, że mam już absolutnie wszystko, czego mi potrzeba, ale malując się regularnie, widzę, że moje potrzeby są coraz większe. Dlatego moja kolekcja powiększyła się o bardzo precyzyjny pędzel 240 oraz pędzel do rozcierania kresek 226. Szczerze mówiąc, myślałam, że model 240 będzie większy, bo kupiłam go z myślą o dolnej powiece, i muszę się do niego przyzwyczaić.
Postanowiłam przetestować kolejną gąbeczkę do makijażu, tym razem z Real Techniques, którą poleca wiele osób. Na razie musi poczekać w kolejce. Uzupełniłam też zapas genialnego tuszu L'Oreal So Couture. Warto kupować go online, bo jest dwa razy tańszy niż w stacjonarnych drogeriach!
Codziennie się maluję, a więc wykonuję też demakijaż płynem micelarnym i tego typy produkty zużywam bardzo szybko. Mój obecny płyn już zbliża się do końca (swoją drogą jest świetny i niedługo przeczytacie o nim na blogu!), więc postawiłam na zaufaną markę Sylveco i ich lipowy płyn micelarny, który można określić już mianem kultowego. Zupełnie spontanicznie do koszyka dorzuciłam oczyszczające płatki na nos Missha, które wyświetliły się w rekomendacjach podczas zakupów (reklama dźwignią handlu ;)). Warto wspomnieć, że marka w swojej ofercie ma azjatyckie kosmetyki, które obecnie robią absolutną furorę i które również powoli zaczynam wprowadzać do swojej pielęgnacji.
Niedawno wspominałam Wam, że myślę o zakupie podróżnej wersji Tangle Teezera, bez którego nie wyobrażam już sobie funkcjonowania. Niestety moja szczotka dostała niezłego kopniaka przy przewożeniu w walizce bez żadnej ochrony. Początkowo myślałam nad złotym modelem, ale akurat nie było go na stanie i wtedy ujrzałam to... Limitowaną edycję w srebrne gwiazdki! Czy nie jest urocza?
A jak Wam poszły zakupy podczas ostatnich promocji? ;)

Jestem bardzo ciekawa tego peelingu do skóry głowy Bandi i będę czekała na recenzję ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wiedziałam o zniżce na Zoeve, bo też pewnie bym się na coś skusiła ;)
Same fajne rzeczy, ja ten tusz bardzo lubię :) I gąbeczkę RT również :D
OdpowiedzUsuńA ja go uwielbiam :D
UsuńWarto skusić się na ten żel aloesowy z Holika Holika ?
Też uwielbiam te tusz :)
UsuńCo do żelu jeszcze nie mam wyrobionej opinii, ale latem może być zbawienny, bo fajnie chłodzi ;)
Ależ dużo dobrego. Ten peeling Bandi mnie zaciekawił.
OdpowiedzUsuńMam tn tusz sou culture u jestem z niego zadowolona. Ładnie rozczesuje rzęsy, nie skleja ich, nie osp uje się. Czego chcieć więcej.
OdpowiedzUsuńSporo Ci się tego nazbierało. O podkładzie Makeup Atelier czytałam u Hushaaabye i sama mam na niego ochotę ;) Podkład Revlon i korektor Catrice to dwa obowiązkowe elementy w mojej kosmetyczce ;) Szczotka TT jest śliczna - mam wersję kompaktową i ją uwielbiam. Teraz czaję się na Tangle Angel ;)
OdpowiedzUsuńTeż widziałam u Justyny ten podkład i u Aliny Rose ;) Cóż, każda cera jest inna, moja się z tym podkładem niestety nie dogaduje.
Usuńgdy miałam długie włosy lubiłam stosować tangle teezer:)
OdpowiedzUsuńFajniutkie te nowości :) Nigdy nie miałam tego podkładu Makeup Atelier i ciekawa jestem jego ceny. Czy on jest w odcieniu żółtym?
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Catrice, to ten korektor byłby super, gdyby nie fakt, że na mojej buzi jest różowy, muszę wypróbować numerek 05, którego w Polsce chyba jeszcze nie ma, ale z tego co wiem tony ma właśnie żółte, a przynajmniej tak mi się wydaje :)
Podkład ma dość bogatą paletę kolorystyczną :) Ja mam odcień 1NB i jest żółty, ale bardzo jasny, na twarzy wręcz wpada w kość słoniową.
UsuńA co do korektora Catrice, to właśnie mam wrażenie, że coś nie tak jest z kolorem i u mnie pod oczami wygląda sino, na niedoskonałości nakładam go pod podkład i jest w porządku.
Ależ dobroci 😊 daj znać jak spisują się te szczotki z MUR 😊
OdpowiedzUsuńŚwietne nowości! Też ostatnio kupiłam ten tusz z Loreala i przyznam, że się polubiliśmy :)
OdpowiedzUsuńA jak wypada Atelier do revlona? Trwalosc wykonczenie i kolorystyka? O na recenzje tych dwoch korektorkow czekam. Sama je mialam i ciekawi mnie co inni o noch mysla:)
OdpowiedzUsuńAtelier jest jaśniejszy i trochę mniej żółty, ładnie kryje, ale jest lżejszy od Revlonu. Trwałość niestety u mnie jest słaba - po 2-3 godzinach się świecę, po kilku godzinach zaczynają wychodzić zaczerwienienia czy niedoskonałości, bo fluid się ściera. Jak dla mnie Revlon jest nadal numerem 1 :)O korektorze L'Oreal już pisałam, ale pewnie porównam go z Catrice, bo dla wielu osób może to być przydatne :)
Usuńkurcze, zazdroszcze tych pędzli, chciałabym wypróbowac !!
OdpowiedzUsuńhttps://byoliv.wordpress.com/ zapraszam :)
Bardzo lubię ten tusz, jest świetny :)
OdpowiedzUsuń