Gdyby ktoś Wam powiedział, że istnieje maska, która masuje skórę twarzy, uwierzylibyście? Ja też byłam sceptyczna, dopóki nie wypróbowałam bąblującej maski od Skin79 - to naprawdę działa!
Zapewne pamiętacie, że już miałam okazję testować owocowe maski w płacie od Skin79 - więcej możecie o nich poczytać tutaj. Kiedy byłam w listopadzie na targach kosmetycznych LNE, przechodziłam obok stoiska tej marki i postanowiłam skusić się na innowacyjną nowość. Tę maskę nakładało mi się zdecydowanie łatwiej niż te owocowe, ale otwory wokół oczu są zdecydowanie źle wycięte i za małe - być może są po prostu lepiej przystosowane do azjatyckiej budowy twarzy. Właściwie nie jest to wielka tragedia, ale producent nakazuje ostrożność w okolicy oczu, a trudno ją zachować, jeśli maska jest nich bardzo blisko.
Od razu po otwarciu maska zaczyna bąblować, dlatego lepiej pospieszyć się z jej nakładaniem, bo po dłuższej chwili może być to utrudnione ze względu na wytwarzającą się na jej powierzchni pianę. Zabieg jest niesamowicie przyjemny - to najlepiej relaksująca maska, jaką kiedykolwiek nakładałam! Skin79 co rusz udowadnia mi, że potrafi odpowiednio zadbać o kobietę i dać jej chwilę dla siebie :) Delikatny, śliczny zapach oraz bąbelki łaskoczące skórę dają razem naprawdę niespotykaną całość. Na zdjęciu możecie zobaczyć, jak zmieniała się moja twarz wraz z upływem czasu. Może jest trochę "potwornie", ale za to jak miło!
Troszkę liczyłam na to, że bąbelki spowodują wypchnięcie niedoskonałości z porów i naprawdę zauważę ich oczyszczenie, ale niestety tak się nie stało. Pory były po zabiegu otworzone, a zanieczyszczenia jakby płytsze, ale były nadal widoczne. Żałuję, że nie użyłam maski po gorącym prysznicu, myślę, że wtedy miałaby szansę zadziałać lepiej. Wydaje mi się, że może być też dobrym wstępem do bardziej oczyszczających skórę zabiegów. Nie zauważyłam szczególnego nawilżenia, ale skóra była miękka, gładka w dotyku, rozjaśniona i wyglądała zdrowo. Kolejnego dnia też zdecydowanie lepiej ze mną współpracowała i wydzielała mniej serum.
Szczerze mówiąc... mam ochotę na więcej! Mimo że nie uzyskałam spektakularnych efektów, chcę dać masce jeszcze szansę. Tym razem mam zamiar kupić cały zestaw i stosować ją raz w tygodniu po kąpieli, tak, żeby pory były już otwarte. Minusem jest cena, bo jedna sztuka w cenie regularnej to koszt aż 25 zł.
Czy połączenie maski i masażu w jednym Was przekonuje?

A ja jakoś nie mogę uwierzyć w działanie tego rodzaju maski :)
OdpowiedzUsuńKurczę... Muszę ją kupić, bo wydaje mi się super. Może po zastosowaniu tej maseczki, nałóż jakieś plastry oczyszczające na nos? Na moim blogu dodałam post o fajnych plastrach z Rossmanna, zatem serdecznie zapraszam :D
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam tej maski. Mam bąbelkową w sloiczku od BioAqua i spisuje się bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuń