Zaczął się nowy miesiąc, więc czas na podsumowanie nowości ze stycznia. Całe szczęście ograniczyłam się tylko do tego, co jest mi potrzebne!
Już jakiś czas temu skończył mi się prześwietny żel do golenia z Balei (recenzja), więc przyszedł czas, aby go czymś zastąpić. Przypomniało mi się, że kiedyś używałam pianki Isana w fioletowym opakowaniu i fajnie się dogadywaliśmy, więc postanowiłam kupić ją ponownie.
Do koszyka wpadł też krem do stóp - od jakiegoś czasu wyrobiłam sobie nawyk codziennego dbania o stopy i Wam też polecam, bo wiem, że często o tym zapominacie. Właśnie denkuję krem z Joanny, który jest całkiem niezły i prześwietnie pachnie (możecie zobaczyć go tutaj). Tym razem wybrałam Lirene - zachęciła mnie duża ilość mocznika w składzie.
Płyny micelarne wykorzystuję wręcz w zastraszająco szybkim tempie, więc w zasadzie ostatnio ciągle wpada mi coś nowego i staram się zrobić większy zapas. Szczerze powiedziawszy, nie za bardzo orientuję się w kosmetykach marki tołpa, więc daję szansę płynowi micelarnemu na zaskoczenie mnie ;)
Rano lubię stosować toniki z atomizerem, bo jest to zdecydowanie szybsza aplikacja niż nakładanie produktu na wacik. Od dawna kusiły mnie toniki evree, które zbierają bardzo dobre opinie, a ja z większości używanych kosmetyków tej firmy jestem zadowolona. Chciałam wybrać wersję hamamelisową, ale niestety była niedostępna, dlatego właśnie testuję wersję różaną. Nie za bardzo lubię zapach róży w kosmetykach, ale w tym przypadku jakoś mi bardzo nie przeszkadza, więc jest dobrze!
Uwielbiam pomadę do brwi z Inglota! Niestety końcówka mojej zaschła i nie chce mi się bawić codziennie z mieszaniem, dlatego zdecydowałam się zakupić kolejne opakowanie.
Na początku stycznia robiłam prezentowe zamówienie online i przy okazji wybrałam też coś dla siebie: nawilżający płyn micelarny Vianek, który bardzo przypomina mi płyn lipowy Sylveco, o którym ostatnio pisałam tu, tylko ładniej pachnie; a także słynny olejek do demakijażu Resibo w komplecie ze ściereczką. Używam go po wstępnym demakijażu płynem i jestem w szoku, ile jeszcze zanieczyszczeń potrafi wyciągnąć ten olejek! Zdecydowanie będzie mu się należała recenzja.
Co Was szczególnie zainteresowało i o czym najchętniej poczytalibyście na blogu?

Z tymi stopami to ciężka sprawa, nie znoszę uczucia nakładania kremu na stopy:/ Olejek Resibo też planuje kupić, ale muszę najpierw wykończyć odrobinę zapasów pielegnacyjnych:)
OdpowiedzUsuń