Gadżety kosmetyczne z Chin to teraz temat bardzo na topie. Zdarza się, że można znaleźć coś w niesamowicie niskich cenach, a niezłej jakości. Często rzeczy, które kupujemy w Polsce również są... produkowane w Chinach, dlatego bezpośrednie kupowanie w Azji czasem może się naprawdę opłacać!
Jakieś półtora roku temu miałam okazję sprawdzić kilka gadżetów z Dresslink - ze wszystkiego jestem zadowolona i nadal służą mi bez zarzutu, a dla Was ten post też był bardzo interesujący (poprzednie gadżety zobaczycie tu). Teraz nadarzyła mi się okazja do ponownego przetestowania asortymentu sklepu, więc wybrałam kilka rzeczy, które wydały mi się najciekawsze.
Największa część mojej paczki to pędzle - stwierdziłam, że dobrze będzie sprawdzić, jak sprawują się takie pochodzenia chińskiego i czy warto w ogóle wydawać na nie pieniądze. Pierwsze wrażenia są pozytywne, choć nie ma się co oszukiwać - do Hakuro czy Zoevy im daleko. Wizualnie prezentują się naprawdę świetnie, a metaliczne trzonki są stworzone do fotografowania. Jedynie po zerknięciu na nie nie bylibyśmy w stanie stwierdzić, że zestaw jest tak tani (tu link do sklepu), ale wystarczy je wziąć w rękę, aby wyczuć różnicę w stosunku do innych pędzli. Trzonki są bardzo lekkie i wydają się puste w środku, włosie jest miękkie, ale trudno stwierdzić, ile taki stan się utrzyma. Tak naprawdę będę je w stanie ocenić dopiero za kilka lub kilkanaście miesięcy.
Najmniej do gustu przypadł mi pędzel do podkładu w kształcie trójkąta. Trzeba się nim nieźle namachać, żeby nałożyć fluid, do tego włosie jest za długie i za mało zbite, szczerze mówiąc, ten kształt nie jest też zbyt funkcjonalny. Pędzel do pudru jest ogromny i ma ciekawy, okrągły kształt - puder nakłada się nim z przyjemnością, ale miejsce z najkrótszym włosiem jest troszkę szorstkie i myślę, że pod wpływem wysuszającego działania pudru dość szybko się zniszczy. Pędzel do konturowania sprawdza się doskonale pod kośćmi policzkowymi. Do pędzla do różu musiałam się przyzwyczaić, bo ma inny kształt niż pędzle, do których jestem przyzwyczajona. Trzeba też na niego nałożyć dość dużo produktu, bo słabo "oddaje" róże i łatwo o starcie podkładu.
Pędzle do oczu wypadają bardzo fajnie w momencie, kiedy nam się spieszy i zależy nam na jak najszybszym pomalowaniu się. Większym nakładam cień na całą powiekę, mniejszym w załamaniu, pędzel do eyelinera świetnie sprawdza się z czarnym cieniem. Do precyzyjniejszego makijażu te modele mogą być trochę za duże.
W moim zamówieniu znalazła się też słynna czarna maska, która robi furorę za granicą (tu link do sklepu). Jest to maska typu peel-off, którą zdzieramy, a jej zadaniem jest głębokie oczyszczenie porów i zniwelowanie wągrów. Niestety pierwsza aplikacja kompletnie mi nie poszła, bo nałożyłam zbyt cienką warstwę (choć wydawało mi się, że nałożyłam sporo maski), przez co miałam problem z jej ściągnięciem - po prostu urywała się w kawałkach. Mogę jednak stwierdzić, że efekt depilacji gwarantowany gratis! ;)
Nie mogło oczywiście też zabraknąć u mnie tematu paznokciowego! Chińskie sklepy są naprawdę niezastąpione w wyborze wzorów i kolorów ozdób do manicure'u. Aktualnie ściągnęłam hybrydy, ścięłam paznokcie na krótko i daję im czas na regenerację, ale potem będę miała z czym zaszaleć! Zdecydowałam się na dwa koła z ozdobami. Pierwsze to cyrkonie w czterech rozmiarach i trzech kolorach: czarnym, różowym i standardowym (tu link do sklepu). Drugie to cyrkonie w kolorze przypominającym benzynę - na czarnym tle dostrzeżemy kolory tęczy - coś pięknego (tu link do sklepu)!
Ostatnia rzecz jest niekosmetyczna, ale jakże urocza! Plecaczek z czarnego skaju, z aplikacją z ćwieków na przedniej części (tu link do sklepu). Plecak ma większą i mniejszą kieszeń, a szelki są na zamek, dzięki czemu możemy zdecydować, czy nosimy go standardowo, czy przerzucamy niedbale przez ramię. Jakość wykonania jest naprawdę niezła - można zauważyć, że jest delikatnie krzywo przeszyty przy głównym zamku, ale nie rzuca się to w oczy. Wygląda dokładnie tak jak na zdjęciach ze sklepu. Plecak ma małe rozmiary, ale bez problemu zmieścimy w nim podstawowe rzeczy. Idealny na spacer :)
*post powstał we współpracy ze sklepem Dresslink
Który gadżet zainteresował Was najbardziej? Robicie zakupy na chińskich stronach?

Plecaczek i czarną maskę zamawiałam w ostatnim zamówieniu i jestem z nich bardzo zadowolona. Te same pędzle właśnie do mnie lecą i już się nie mogę na nie doczekać. Przyznam, że jestem sroką i też już widzę te pędzle jako dodatek do zdjęć :)
OdpowiedzUsuńPędzle prezentują się bardzo ładnie ;) na chińskich stronach można kupić bardzo fajne rzeczy ;) lubię tam zakupy
OdpowiedzUsuń