marca 29, 2017

Vichy, Slow Age | Czyli jak zapobiegam starzeniu się skóry

vichy_slow_age_opinia_recenzja_blog

Jestem zdania, że naprawdę lepiej zapobiegać niż leczyć - dzięki temu możemy uniknąć wielu problemów i nieprzyjemności. Dlatego też zdecydowanie wolę przeciwdziałać starzeniu, niż czekać aż pojawią się zmarszczki, których nie będzie się już dało pozbyć. Tym bardziej, że jestem osobą o bardzo dynamicznej mimice, co z pewnością odbije się na mojej twarzy. Do tej pory bardzo skupiałam się na pielęgnacji, która pomoże mi w pozbyciu się niedoskonałości, przykładałam też dużą wagę do zadbania o okolice oczu, nie myślałam jednak zbyt wiele o działaniu przeciwstarzeniowym. Teraz jest właśnie idealny moment na to, aby ją wdrożyć. Poranną rutynę poświęcam teraz na nawilżanie i przedłużenie młodości skóry, w czym pomaga mi serum z witaminą C oraz krem Vichy Slow Age, który nie tak dawno pojawił się na rynku i od razu mnie zaintrygował.

Czy wiecie, że już po 26. roku życia obumiera więcej komórek kolagenu, niż jest produkowanych przez nasz organizm? A to oznacza, że naszej skórze zaczyna brakować najważniejszego składnika odpowiedzialnego za utrzymanie elastyczności. Niestety ma również na to wpływ stres, choroby, a nawet warunki atmosferyczne. Starzenie się skóry to nie tylko zmarszczki, ale także ciemne plamy, utrata sprężystości, jędrności oraz zmiana owalu twarzy. Właśnie tym dolegliwościom ma zapobiegać produkt Vichy, który jest czymś na pograniczu kremu i serum. Jest wręcz stworzony dla skóry, która jest na granicy rozpoczęcia procesu starzenia. Składnikami, które mają nam pomóc w osiągnięciu tego celu, są wyciąg z korzenia Bajkaliny oraz pochodna probiotyku Bifidus. Oba te składniki aktywne są polecane przez naukowców jako wzmacniające skórę i chroniące ją przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. Co ciekawe, bajkalina wykazuje także właściwości łagodzące stany zapalne, podrażnienia, a nawet ochrania przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych! 

vichy_slow_age_opinia_recenzja_blog

Butelka zachwyciła mnie od razu po rozpakowaniu pudełka. Jest dość duża, ciężka i pękata, ale zarazem bardzo mnie intryguje - to szmaragdowe ombre przywodzi mi na myśl coś luksusowego, jak właśnie kamienie szlachetne. Dodatkowo, Vichy Slow Age wyposażony jest w pompkę - wiecie, jak uwielbiam tego typu rozwiązania. Do produktu nie dostaje się nic niepożądanego - ani bakterie, ani światło, więc możemy być pewni, że nie zmieni swoich właściwości.

Krem jest bardzo lekki, wchłania się natychmiastowo i nie zostawia kompletnie żadnego filmu. W związku z tym, że posiada filtr SPF25 nie muszę już obciążać skóry dodatkowym produktem chroniącym przed promieniowaniem słonecznym. Przez obecność tego filtra krem zostawia lekko świecące wykończenie, ale spokojnie - wygląda to jak zdrowy błysk skóry, a po nałożeniu makijażu jest mniej widoczne. 

Produkt ma bardzo intensywny zapach - dla niektórych może być to wadą, bo wiem, że część osób preferuje bezzapachową pielęgnację twarzy. Dla mnie zapach jest świetny, kojarzy mi się z jakimś profesjonalnym zabiegiem kosmetycznym. Jest wyczuwalny przez przynajmniej kilkadziesiąt minut po nałożeniu, nawet przez otoczenie. Moja mama zapytała kiedyś, co tak ładnie pachnie, kiedy spotkała mnie rano - to był właśnie krem Vichy :) Kosmetyk świetnie współpracuje z makijażem - niestraszne mu ani lekkie, ani ciężkie podkłady. Mam nawet wrażenie, że fluid lepiej się utrzymuje - już po raz kolejny zauważyłam taką właściwość kremów Vichy, podobnie działa matujący krem z filtrem, o którym pisałam tutaj.

vichy_slow_age_opinia_recenzja_blog

Działanie kremu jest dostrzegalne już po kilku użyciach - skóra wygląda zdecydowanie bardziej promiennie, wręcz gołym okiem widać, jak w ciągu kilku minut po aplikacji wyrównuje się koloryt, a zaczerwienienia znikają. Przy dłuższym stosowaniu skóra jest genialnie napięta i jest to naprawdę mocno odczuwalne, nawet bez bliższego przyglądania się cerze. Prawdziwe działanie jest jednak tak naprawdę trudne do sprawdzenia, bo celem kremu jest zapobieganie starzeniu się - tego nie jesteśmy w stanie ocenić w ciągu kilku tygodni.

Kosmetyk nie wywołał u mnie żadnych niepożądanych skutków, a używałam go też na skórze mocno podrażnionej. Jeśli macie bardzo suchą skórę, może być dla Was troszkę za mało nawilżający. Ja niestety w tym momencie troszkę się łuszczę w czasie kuracji przeciwtrądzikowej i muszę na policzki dodatkowo nakładać żel aloesowy.

W zasadzie jedynym minusem jest dla mnie cena, która wynosi aż ponad 100 zł za butelkę. Krem jest jednak bardzo wydajny, bo dzięki pompce możemy go bardzo precyzyjnie dozować. Ja nakładam na całą twarz dwie pompki, ale wystarczyłaby nawet jedna - po prostu pod makijaż wolę nałożyć trochę więcej kremu.

A czy Wy też wcześnie zaczynacie lub zaczęliście walkę ze starzeniem się skóry?



*produkt otrzymany od L'Oreal

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! Jeśli spodobał Ci się mój blog, zapraszam do obserwowania, co będzie motywować mnie do dalszej pracy!
Nie reklamuj się - staram się zaglądać do wszystkich, którzy komentują moje posty.

Serdecznie zachęcam do dzielenia się swoimi opiniami na poruszane przeze mnie tematy :)