lipca 28, 2017

Pięć rzeczy, których zabrakło mi na See Bloggers

see_bloggers_V_gdynia_2017_blog_relacja_zdjęcia_czy_warto_jechać

See Bloggers to już nie tylko konferencja - to festiwal, który stał się wielkim świętem twórców polskiej części Internetu. W Gdyni nie spotykają się już tylko blogerzy, ale również YouTuberzy, a także osoby tworzące jedynie na Facebooku i Instagramie. W tym roku odbyła się piąta edycja tego wydarzenia - zdecydowanie największa i z rozmachem, bo zaproszono aż 1500 osób! W zeszłym roku napisałam Wam o pięciu powodach, dla których warto jechać na See Bloggers. W tym postanowiłam zrobić trochę na przekór i opisać to, czego mi zabrakło ;)


see_bloggers_V_gdynia_2017_blog_relacja_zdjęcia_czy_warto_jechać

1. Czasu

Jak to jest, że zawsze po tego typu eventach odczuwam niedosyt? Dopiero co czekałam na wyjazd, a tu już minął niemal tydzień od festiwalu! Na tegorocznej edycji organizatorzy przygotowali dla uczestników naprawdę masę atrakcji - wykłady, warsztaty, możliwość indywidualnych spotkań z markami i twórcami oraz aż dwanaście stref tematycznych! Naprawdę nie dało się nudzić, a czas uciekał jak szalony. W sobotnim planie uwzględniłam sobie aż trzygodzinną przerwę i okazało się, że minęła jak mrugnięcie okiem, a ja jedynie zdążyłam pospacerować po Parku Technologicznym, porozmawiać z kilkoma osobami i zjeść coś smacznego. Dobra wiadomość jest taka, że festiwal nadal się rozrasta. Tym razem już w piątek przygotowano specjalną marketingową konferencję dla przedstawicieli marek, agencji i domów mediowych. Kto wie - może w przyszłym roku See Bloggers poszerzy swój plan także o taką atrakcję dla uczestników? Jakub i Anna Zającowie (czyli część organizatorów festiwalu) w wywiadzie na fanpage'u Tomka Tomczyka zdradzili, że inne miasta chcą wykorzystać koncepcję See Bloggers, więc może na następnych edycjach spotkamy się w innym mieście niż Gdynia lub będziemy się widywać częściej?

2. Umiejętności bycia w kilku miejscach naraz


Formuła festiwalu przewiduje, że w jednym czasie dzieje się wiele rzeczy na raz. Niestety musimy wybierać i nie da się uczestniczyć we wszystkim. Wprawdzie nie wszystkie warsztaty, w których uczestniczyłam, były równie udane, ale chciałabym wyróżnić dwie atrakcje. Warsztaty kulinarne (tak, tak, byłam na warsztatach kulinarnych - przecież nieważne co fotografujemy, możemy czerpać inspirację ze wszystkiego :)) z Kingą Paruzel i Kubą Kaźmierczykiem były naprawdę genialne - nie tylko masa przydatnych porad i wiedzy teoretycznej, ale przede wszystkim praktyka przy zaaranżowanych stanowiskach do minisesji zdjęciowych. Niezwykle pouczający był też panel dyskusyjny o czystości reklamowej w blogosferze prowadzony przez Elizę Wydrych-Strzlecką. Bardzo żałuję, że nie wzięłam udziału w żadnym wykładzie ani warsztacie dotyczącym Instagramu, ale na pewno to nadrobię, kiedy pojawią się nagrania prelekcji ze sceny głównej - Wy też możecie je zobaczyć! 

see_bloggers_V_gdynia_2017_blog_relacja_zdjęcia_czy_warto_jechać

3. Pojemnego żołądka i mocnej głowy

Tegoroczną nowością była przygotowana przez organizatorów Strefa Spotkań - czego tam nie było! Nie tylko miejsce do siedzenia wraz ze stolikami, a także miejsce relaksu z leżakami, ale to była istna sala VIP! Można było zjeść coś pysznego, spróbować boskich lodów, wypić herbatę lub kawę przygotowywaną przez baristów. Hm, chyba już wiem, czemu brakowało mi czasu - byłam zdecydowanie zbyt częstym gościem kolejki do kawy ;) Dodatkowo, firma OSM Łowicz w niedzielny poranek przygotowała dla nas cudowne, kolorowe śniadanie - owsianka, świeże owoce, miód... Nie będę dalej wymieniać, bo przynajmniej połowa z Was poczuje teraz głód. Podczas wieczornej imprezy w stylu rockowym zadbano również o rozluźnienie, choć muszę przyznać, że nie było tak świetnie jak w tamtym roku. Z after party wróciłam jednak w wyśmienitym nastroju.

see_bloggers_V_gdynia_2017_blog_relacja_zdjęcia_czy_warto_jechać

4. Miejsca w bagażu


Marki jak zwykle o nas zadbały i zasypały nas prezentami. Pech chciał, że tym razem wzięłam ogromny plecak i miałam naprawdę ogromny problem, żeby to wszystko unieść. Marka AA wypuściła mnie z warsztatów z ogromną torbą kosmetyków, zgarnęłam też paczkę zozolowych żelków, które były tak pyszne, że od razu spałaszowałam całość (cii!), dzięki Chiodo PRO będę miała okazję wypróbować kolejną markę lakierów kolorowych.

5. Urlopu


W tamtym roku Gdynię odwiedziłam tylko na weekend i bardzo tego pożałowałam, dlatego tym razem nauczona doświadczeniem nad morze dotarłam już w środę, gdzie spędzałam czas (jak zwykle, więc nie będzie to zaskoczeniem) z Blankitą. Opalałyśmy się, spacerowałyśmy, jadłyśmy pyszne włoskie jedzenie i całą masę kalorycznych gofrów. I wiecie co? Znowu żałuję, że urlop nie był dłuższy! W przyszłym roku postaram się to zdecydowanie lepiej rozplanować!

see_bloggers_V_gdynia_2017_blog_relacja_zdjęcia_czy_warto_jechać

Szczerze mówiąc, logistycznie V edycja See Bloggers pobiła wszystkie konferencje, na jakichkolwiek do tej pory byłam. Pomimo że osób było sporo, nie odczuwało się tłoku, rejestracja została uruchomiona już w piątek, co rozładowało kolejki, ogromny plus za przepyszne jedzenie dostępne przez całą konferencję oraz ogromną różnorodność tematyczną prelekcji, paneli i warsztatów. Drobne wpadki oczywiście też się zdarzały (np. według harmonogramu warsztaty paznokciowe miały trwać krócej, przez co spóźniłam się na wykład), ale absolutnie nie wpłynęło to na ogólną ocenę festiwalu. Jeśli myślisz o swojej twórczości internetowej poważnie, musisz tam być!


Gdynio, przybywam w przyszłym roku! Kto z Was również ma zamiar wziąć udział w następnej edycji See Bloggers?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! Jeśli spodobał Ci się mój blog, zapraszam do obserwowania, co będzie motywować mnie do dalszej pracy!
Nie reklamuj się - staram się zaglądać do wszystkich, którzy komentują moje posty.

Serdecznie zachęcam do dzielenia się swoimi opiniami na poruszane przeze mnie tematy :)