Połowa grudnia to doskonały czas, by już oficjalnie pożegnać się z jesienią i przestawić się na klimat zimowy. Dlatego dzisiaj ulubieńcy - kosmetyki, które szczególnie przypadły mi do gustu w ostatnich tygodniach.
Skin79, Oczyszczająca maska z zieloną herbatą
Tej maski ostatnio udało mi się używać dość regularnie, dzięki czemu zauważyłam poprawę w stanie mojej cery. Stany zapalne są zagojone, wągrów jest znacznie mniej, a pory są mniej widoczne. Skóra po masce jest trochę ściągnięta, ale zdecydowanie dłużej utrzymuje się mat. Koloryt jest wyrównany, a cera wygląda na odżywioną. Maska nie jest najtańsza, ale jest jej sporo i myślę, że posiadaczki skóry tłustej powinny się nią zainteresować.
Skin79, Żel aloesowy
Żel aloesowy na moim blogu pojawia się naprawdę często i doszły mnie słuchy, że zaczęłyście go używać z mojego polecenia :) Ostatnio doceniłam go jeszcze bardziej, bo miałam ogromne problemy z moimi włosami - wypadały i mocno się przetłuszczały. Teraz codziennie rano nakładam żel aloesowy na skórę głowy i zauważyłam, że mniej się ona buntuje. Żel aloesowy ma też całą masę innych zastosowań - nawilża i łagodzi podrażnienia. Koniecznie poczytajcie o nim w tym poście:
Bielenda, Oczyszczający żel węglowy do mycia twarzy
Tego żelu jeszcze u mnie nie widzieliście, a jego używanie wiąże się z ogromną przyjemnością. Wprawdzie nie zauważyłam, aby jakoś szczególnie wpływał na moją cerę, ale ma prześliczny zapach, nie wysusza skóry, ale jednocześnie czuję, że jest ona oczyszczona - to jest w zasadzie dla mnie najważniejsze w tego typu produkcie.
Balea, Łagodna pianka do mycia twarzy
Ostatnio naprawdę mam szczęście do produktów do oczyszczania twarzy - czyścik z Lush, żel z Bielendy i wspomniana pianka bardzo fajnie się u mnie sprawdziły. To produkt idealny do porannego oczyszczania, bo jest bardzo delikatny - raczej nie poradziłby sobie z pozbyciem się resztek makijażu. Konsystencja jest bardzo przyjemna, jakbyśmy nakładały na skórę chmurkę :) Produkt jest niesamowicie wydajny - ciągle daleko mu do osiągnięcia dna!
Lush, Full Of Grace
Ta niepozorna kostka to wcale nie mydło, jak można by pomyśleć po pierwszym rzucie oka. To super nawilżacz wypełniony olejkami, który genialnie sprawdza się nałożony na noc. Po przyłożeniu "mydełka" do skóry zaczyna się ona rozpuszczać pod wpływem ciepła, a my raczymy się świetnym działaniem olejków i maseł w nim zawartych. Rano budzimy się z cudownie nawilżoną, gładką i promienną skórą.
BeBeauty, Płatki kosmetyczne MAXI
Punktem obowiązkowym w mojej łazience są duże płatki kosmetyczne, dzięki czemu nie muszę zużywać miliona małych wacików przy demakijażu. Te z Biedronki są bardzo fajne, bo są dosyć grube, nie rozwarstwiają się i są miękkie.
Catrice, Kamuflaż w płynie
Kiedy moja skóra zaczyna wariować, korektor jest dla mnie niezbędny. Kamuflaż z Catrice to produkt godny polecenia - ma jasny odcień, ładnie kryje i stapia się skórą, jest całkiem trwały. Żałuję, że nie nadaje się u mnie pod oczy, bo ma zbyt szary odcień, który nie zniweluje fioletowych czy niebieskich cieni.
Tangle Angel
Niezmiennie zachwycam się tą szczotką. Łatwość, z jaką rozczesuje moje włosy, jest godna podziwu. Zabieg odbywa się szybko i bezboleśnie, nawet jeśli włosy mają gorszy czas i są przesuszone. Szczotka ma wygodną rączkę i oryginalny, anielski design. Już Wam wspomniałam, że raczej nie sprawdzi się przy włosach wysokoporowatych, bo niestety może je puszyć i powodować elektryzowanie.
Znacie moich jesiennych ulubieńców?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze! Jeśli spodobał Ci się mój blog, zapraszam do obserwowania, co będzie motywować mnie do dalszej pracy!
Nie reklamuj się - staram się zaglądać do wszystkich, którzy komentują moje posty.
Serdecznie zachęcam do dzielenia się swoimi opiniami na poruszane przeze mnie tematy :)