O zapachach na blogu jak na lekarstwo. Zawsze powtarzam, że to trudny temat i podziwiam tych, którzy potrafią pisać o zapachach. Ja podejmę dzisiaj nieśmiałą próbę pokazania Wam, jakich aktualnie perfum używam.
Zapach to dla mnie kropka nad "i" oraz dopełnienie stylizacji. To zawsze mój ostatni punkt porannych przygotowań, a po odpowiednią buteleczkę sięgam w zależności od wybranych ubrań, nastroju i tego, co mnie danego dnia czeka.
Katy Perry, Killer Queen
Propozycja od Katy Perry to aktualnie mój najczęściej używany zapach dzienny. Jest bardzo słodki i dziewczęcy, kojarzy mi się z luzem, wolnością, zabawą i tym, że "nic nie muszę". Widzę go w komplecie z jeansami-rurkami albo sukienką przełamaną trampkami. Woda perfumowana łączy w sobie wonie kwiatowe oraz owocowe. Znajdziemy tu jagodę, śliwkę, bergamotkę, paczulę, jaśmin, a nawet... płynną pralinkę! Przy swojej słodkości nie jest jednocześnie przesadnie intensywny, co powoduje, że nie jest męczący, mdlący czy irytujący dla otoczenia. Myślę, że może być wręcz odebrany jako uwodzicielski. Utrzymuje się całkiem nieźle, ale pod koniec dnia może być już mało wyczuwalny. Flakon w kształcie diamentu nie jest szczególnie praktyczny, wygląda też trochę plastikowo. Ale najważniejsze jest przecież to, co skrywa w środku.
Naomi Campbell, Private
Zapach od Naomi Campbell to propozycja dla eleganckich kobiet. Również jest dosyć słodki, ale jednocześnie wyrafinowany dzięki mydlanej nucie. Doskonale zgrywa się u mnie z bardziej szykownym lub biznesowym lookiem. Uwielbiam go używać, kiedy mam zawodowe spotkania, bo pasuje do kobiety pewnej siebie, profesjonalnej, a zarazem lekko tajemniczej, która intryguje swojego rozmówcę. Nada się również jak najbardziej na wieczór. W perfumach znajdziemy mandarynkę, gruszkę, brzoskwinię, wanilię, różę, pomarańczę czy frezję. Zestawienie tak prostych woni daje bardzo ciekawą i nieoczywistą całość, której nie da się po prostu rozgryźć. Trwałość na mojej skórze jest naprawdę niezła i czuję go nawet po intensywnym dniu.
Moschino, I love love
Buteleczka od Moschino jest ze mną od niedawna i jest to zapach inny od tych, jakie zwykle używam. Zdecydowanie bardziej cytrusowy i energetyzujący, choć jednocześnie ani zbyt słodki, ani zbyt ciężki. Wystarczy, że się popsikam i już czuję, że mogę podbić świat :) Bardzo ciekawie rozwija się na skórze - najpierw czujemy pomarańczę i grejpfrut, żeby dopiero potem odkryć również kwiatowe nuty lilii wodnej czy konwalii, a na koniec odrobinę ciepła drzewa cedrowego. Zapach jest nie do zdarcia, więc używam go, kiedy wyjątkowo zależy mi na trwałości i intensywności, bo roztacza wokół siebie dosyć mocno odczuwalną dla innych mgiełkę. Wyczuwałam go na ubraniach nawet po wypraniu. Używany o poranku pobudza, skłania do działania i kreatywnego myślenia. Na wieczór nastraja do dobrej i szalonej zabawy. Teoretycznie bardziej pasuje na wiosnę czy lato, ale ja tam łamię szablony i lubię sobie dodać nutkę optymizmu wśród szarości zimy.
Znacie te zapachy - jakie są Waszymi ulubionymi?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze! Jeśli spodobał Ci się mój blog, zapraszam do obserwowania, co będzie motywować mnie do dalszej pracy!
Nie reklamuj się - staram się zaglądać do wszystkich, którzy komentują moje posty.
Serdecznie zachęcam do dzielenia się swoimi opiniami na poruszane przeze mnie tematy :)