Jak już Wam nieraz wspominałam, rzadko zdarza mi się trafiać na kosmetyczne buble, bo staram się uważnie kupować kosmetyki. Czasem jednak pośpiech i brak czytania etykiet może spowodować wpadkę... i właśnie o takiej wpadce możecie przeczytać w tym poście.
Kokosowy peeling solny od Lirene. Produkt w pięknym opakowaniu, które przyciągnęło mój wzrok, niestety okazał się wydmuszką...
Zamiast peelingu w środku znalazłam tak naprawdę żel z małymi drobinkami o lekko glutowatej konsystencji i bardzo sztucznym zapachu, który zupełnie nie przypomina kokosa. Nic dziwnego, ponieważ w jego składzie nie ma ani grama tego owocu.
Działanie peelingu też nie jest szczególnie zauważalne. Skóra wydaje się trochę gładsza w dotyku, ale tak naprawdę drobinki w kontakcie z wilgotną skórą od razu się rozpuszczają, a taki sposób aplikacji jest zalecany przez producenta. Zaraz po nałożeniu na skórze pozostaje lekka warstwa, która mnie osobiście nie przeszkadza, ale dla niektórych może być nieprzyjemna i dawać uczucie oblepienia, a nie czystości.
Skład niestety jest nieciekawy - sól, cukier, gliceryna i trochę chemii. Zdecydowanie brakuje tu jakiegokolwiek oleju. Gdybym przeczytała go przed zakupem, kosmetyk na pewno nie trafiłby do mojego koszyka.
Jeśli zobaczycie ten peeling na półce w drogerii, zdecydowanie nie wyciągajcie po niego ręki.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze! Jeśli spodobał Ci się mój blog, zapraszam do obserwowania, co będzie motywować mnie do dalszej pracy!
Nie reklamuj się - staram się zaglądać do wszystkich, którzy komentują moje posty.
Serdecznie zachęcam do dzielenia się swoimi opiniami na poruszane przeze mnie tematy :)