Już po Świętach, a to oznacza, że zaczęła się kalendarzowa zima, choć u mnie jej za oknem wcale nie widać. Podsumuję kosmetycznie ostatnie tygodnie, pokazując Wam, co sprawiało mi najwięcej radości ;)
Urban Decay, Baza pod cienie
Przez ostatnie miesiące nie miałam szczęścia do baz pod cienie, aż, skuszona promocją i oczywiście opiniami blogerek, trafiłam na Urban Decay. Bazę nakładamy za pomocą "błyszczykowego" aplikatora, a dodatkowo ma jasny, naturalny kolor, dzięki czemu wyrównuje odcień powieki. Baza jakby zastyga na skórze i powoduje, że nie wytwarza się na niej sebum. U mnie nieźle radzi sobie z przedłużaniem trwałości cieni, ale dużo zależy również od ich jakości. Produkt jest zdecydowanie godny polecenia!
Bourjois, Healthy Mix, Puder zakrywający oznaki zmęczenia
Rzecz, za którą bardzo lubię puder Bourjois Healthy Mix, jest wykończenie, jakie daje - skóra jest wygładzona, niemal jak po użyciu programu graficznego, a nawet delikatnie rozświetlona. Produkt nie daje tępego matu, nie tworzy ciastka na twarzy. Przedłuża trwałość podkładu, choć nie jest mocno matujący. Za to jednak cera nie jest po nim nieprzyjemnie wysuszona.
Zoeva, pędzel 228 Luxe Crease
Malowanie się pędzlami Zoeva to czysta przyjemność, ale ostatnio do gustu szczególnie przypadł mi puchaty pędzel do blendowania 228 Luxe Crease. Ma naprawdę świetne możliwości, jeśli chodzi o rozcieranie i łączenie cieni. Na ten moment to mój ulubiony pędzel do tego celu.
Cettua, Ujędrniające płatki pod oczy
Trafić dobre, naprawdę działające płatki pod oczy, to sztuka. Mnie się udało! Produkt marki Cettua daje natychmiastowy i bardzo wyraźny efekt - skóra pod oczami jest nawilżona, wygładzona i przede wszystkim rozświetlona, a wszelkie zasinienia są mniej widoczne. Przewagą płatków jest też to, że po prostu przyklejają się do skóry, dlatego świetnie do niej przylegają.
Pixi, Glow Tonic
Hit blogerek, o którym często wspominałam już na blogu i Instagramie, złuszczający tonik, który działa cuda! Skóra jest przede wszystkim cudownie rozświetlona, a niedoskonałości są zmniejszone. Ma trochę dziwny zapach, ale mnie to nie przeszkadza. W zasadzie jedynym minusem jest dla mnie nie najniższa cena.
No36, Perełki do kąpieli stóp
W mojej pracy mogę wyróżnić dwa różne tryby - albo siedzę przed komputerem, albo mam intensywną gonitwę, podczas której na piechotę robię kilkanaście kilometrów. W takich trudniejszych momentach towarzyszyły mi właśnie perełki do kąpieli stóp, które pomagają stopom w bardzo szybkim tempie dojść do siebie i redukują opuchliznę oraz ból. Perełki są wymieszane z solą i rozpuszczając się w wodzie, barwią ją na niebiesko. Stopy pięknie i świeżo pachną po takiej kąpieli, a dodatkowo można na nich zauważyć złote drobinki :)
Pochwalcie się swoimi kosmetycznymi faworytami z ostatnich miesięcy!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze! Jeśli spodobał Ci się mój blog, zapraszam do obserwowania, co będzie motywować mnie do dalszej pracy!
Nie reklamuj się - staram się zaglądać do wszystkich, którzy komentują moje posty.
Serdecznie zachęcam do dzielenia się swoimi opiniami na poruszane przeze mnie tematy :)