Pogoda zaskakuje nas ostatnio zmiennością, ciśnienie wariuje, a temperatura idzie w górę - to oznacza jedno: zbliża się wiosna! Zamknijmy chłodny, zimowy czas także kosmetycznie - dzisiaj pokażę Wam swoich ulubieńców z ostatnich tygodni :)
Krem Alantan
Na pierwszy ogień produkt z apteki za dyszkę! Krem Alantan z alantoiną i panthelonem to fajna opcja dla osób, które zmagają się z podrażnieniem, wysuszeniem, suchymi skórkami czy łuszczącą się skórą. Ja używałam go po zabiegach kwasem TCA (tak, to ten, po którym dosłownie schodzi cała skóra) i bardzo pomógł mi przetrwać trudny czas regeneracji. Łagodził podrażnienia, zaczerwienienia i przynosił mi ogromną ulgę.
Nacomi, Peeling do ciała o zapachu mrożonej kawy
Produkt Nacomi to połączenie samych zalet - genialny skład, ładny zapach i świetne działanie. Peeling jest bardzo zbity, ale dobrze wykonuje się nim masaż na wilgotnej skórze. Po użyciu skóra jest gładka, miękka i nawilżona dzięki zawartości olejów. A do tego kosmetyk naprawdę pachnie jak mrożona kawa! Oczywiście ze względu na zawartość ziarenek kawy w łazience mamy niezłe pobojowisko, ale taki już urok peelingów kawowych ;)
Czarne Mydło Agafii
Hit, który Wam ostatnio pokazywałam - czyli czarne mydło Agafii. W swoim składzie zawiera aż 37 ziół. Na pierwszy rzut oka to ciemna, kleista maź, ale... o bardzo przyjemnym, kwiatowym zapachu. Produkt cudownie się pieni i zostawia skórę jednocześnie czystą i wypielęgnowaną. Odkąd go używam, zauważyłam, że moja skóra jest w znacznie lepszej kondycji!
Roller z różowego kwarcu
Rollery z naturalnych kamieni zyskały na popularności dzięki blogerekom i youtuberkom. Ja też dałam się skusić temu trendowi ;) Masaż rollerem jest bardzo przyjemny - kamień utrzymuje chłód, więc skóra po jego użyciu jest odprężona. Masażer ma dwie końcówki różnej wielkości, większa może posłużyć do całej twarzy, a mniejsza pod oczy. Ja często używam go dodatkowo z maskami w płacie, dzięki czemu esencja jeszcze lepiej się wchłania.
Pigment - Turbo Glow, Dżin
Turbopigmenty z Glam Shop to bardzo specyficzny produkt - kompletnie nie nadają się do aplikowania pędzlem, najlepiej współpracują wcierane w skórę. Wtedy dają nam wspaniały efekt błysku i trójwymiarowości dzięki odbijającym światło drobinkom. Ja posiadam kolor Dżin - to ciepły róż z fioletową-złotą poświatą, bardzo lubię makijaż w takiej kolorystyce.
Miss Sporty, pomadka Wonder Smooth, nr 302
Tej zimy walczyłam z suchymi ustami, więc szerokim łukiem omijałam matowe pomadki. Kiedy chciałam na co dzień postawić na mocniejszy kolor, z pomocą przyszła mi szminka od Miss Sporty z serii Wonder Smooth. Ma kremową konsystencję, bardzo komfortowo się ją nakłada, nie wysusza ust, a nawet tworzy przyjemną warstewkę ochronną. A dodatkowo usta zostały podkreślone widocznym, wiśniowo-jagodowym kolorem.
Nabla, paleta cieni Dreamy
Paletę Nabli pokochałam, jak tylko ją zobaczyłam. Uwielbiam brązowe, różowe i fioletowe tonacje, więc w kwestii odcieni paleta całkowicie spełnia moje oczekiwania. Są tu cienie matowe, jak i błyszczące - jesteśmy w stanie stworzyć makijaż dzienny, wieczorowy, jak i bardziej szalony. Aplikacja jest bardzo przyjemna, a cienie mają dobrą trwałość. Opakowanie posiada też bardzo duże, wygodne lusterko.
Bourjois, Healthy Mix nr 50
Kiedy zauważyłam, że kultowy podkład Healthy Mix pojawił się w jaśniejszej wersji, od razu wpadł do mojego koszyka. Na początku nie byłam z niego zadowolona - nie trzymał się, spływał mi z twarzy. Ale z czasem zaczęłam doceniać jego lekkość, komfort w noszeniu i efekt nawilżenia - tak bardzo, że przez całą zimą używałam niemal jedynie jego. Podkład nie ma mocnego krycia, ale jest to zdecydowanie fajna opcja na co dzień.
Miałyście do czynienia z którymś z tych produktów? :)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze! Jeśli spodobał Ci się mój blog, zapraszam do obserwowania, co będzie motywować mnie do dalszej pracy!
Nie reklamuj się - staram się zaglądać do wszystkich, którzy komentują moje posty.
Serdecznie zachęcam do dzielenia się swoimi opiniami na poruszane przeze mnie tematy :)