października 06, 2020

Clinique, seria Take The Day Off | Specjalista skutecznego demakijażu

take the day off clinique douglas

Demakijaż to dla mnie podstawowa czynność, a produktów do tego przeznaczonych wypróbowałam już naprawdę całą masę - stwierdziłam więc, że już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Ale dzięki uprzejmości Perfumerii Douglas miałam okazję wypróbować serię Take The Day Off od Clinique i poznać nowy wymiar demakijażu!


Take The Day Off


Do tej pory zwykle używałam płynów micelarnych - trochę przeszkadzała mi tępość skóry po ich użyciu, ale nie mogłam się doczepić do skuteczności w kwestii zmywania makijażu. Próbowałam też mleczek, które były w tej kwestii delikatniejsze, ale nie nadawały się do demakijażu oczu, bo zostawiały mgłę i ogólnie miałam wrażenie zlepienia skóry. Przetestowałam też olejki, ale zwykle były tłuste i wszystko rozmazywały - być może trafiłam po prostu na nieodpowiednie produkty, bo Clinique pokazał mi, że z taką formą demakijażu można się polubić, a nawet ją pokochać!

Jestem praktyczną osobą - stawiam na efekt, lubię prezenty, które służą, a nie stoją i się kurzą. Ale jednocześnie niezwykle doceniam to puszczenie oczka do klienta poprzez nazwę produktu, za którą kryje się coś więcej. Take the day off - ściągnij z siebie dzień, zmyj go i odpocznij. Demakijaż jest dla mnie takim symbolicznym momentem, kiedy dzień się kończy, kiedy jestem w domu i kiedy mogę już wrzucić na luz, kiedy ja i moja skóra stawiamy na regenerację.  


clinique take the day off olejek do demakijażu

Balsam czy olejek do demakijażu?


W tym przypadku każdy wybór jest dobry, bo oba produkty mają bardzo podobne działania i skuteczność. Różnią się formą i konsystencją, więc to zależy już od indywidualnych preferencji. 

Olejek jest wyposażony w pompkę, więc mamy znaczne ułatwienie w kwestii dozowania. Taki sposób jest też oczywiście bardzo higieniczny. Olejek nie jest tłusty i lepiący, co jest ogromną zaletą i odróżnia go od innych tego typu produktów, które miałam okazję stosować.

Balsam wygląda w opakowaniu jak krem, ale w konsystencji przypomina idealnie gładki olej kokosowy. Przewagą balsamu jest to, że ma formę stałą, więc nic nie przelewa nam się przez palce, dopiero na skórze zamienia się w aksamitny olejek. Minusem jest to, że wkładamy palce do opakowania - można oczywiście użyć szpatułki, ale myślę, że niewielu osobom będzie się chciało wykonać taki dodatkowy krok. 

clinique take the day off balsam do demakijażu

Oba produkty pod wpływem ciepła, a następnie wody zamieniają się w białą emulsję. Do dokładnego oczyszczenia skóry konieczna jest tutaj ściereczka, bo samo umycie twarzy wodą jest niewystarczające. Ja używam płatków wielorazowych z bambusa lub specjalnych ścierek do demakijażu. Kosmetyki są bezzapachowe, co mnie akurat odpowiada, bo nie lubię intensywnych zapachów przy pozbywaniu się makijażu. 

Próbowałam nimi nie tylko zmywać makijaż twarzy, ale również oczu. Oczywiście na początku trochę go rozmazujemy, ale cały proces jest zaskakująco delikatny. Nie ma konieczności mocnego pocierania skóry, by pozbyć się produktów kolorowych, bo wszystko ładnie zostaje na ściereczce. W przypadku tuszu warto nałożyć produkt jeszcze raz - można zapomnieć o efekcie pandy. Skóra jest przyjemnie czysta i gładka, ale jednocześnie niewysuszona i bez filmu. Nie zauważyłam żadnych problemów z cerą podczas używania tych produktów, a może nawet lekką poprawę jej kondycji.

Akurat ja demakijaż wykonuję od razu po przyjściu do domu, więc nie jest on u mnie elementem pielęgnacyjnej rutyny przed snem. Dlatego po takim oczyszczeniu skóry spryskuję twarz nawilżającym tonikiem lub czasem nakładam maseczkę i do końca dnia już nic więcej z nią nie robię. Po płynie micelarnym jeszcze dodatkowo zmywałam twarz jakimś olejkiem właśnie, bo czułam jakiś delikatny dyskomfort na skórze.

clinique take the day off makeup remover

Płyn dwufazowy do demakijażu oczu - makeup remover


Rozumiem, że nie każdemu będzie odpowiadać demakijaż oczu takim olejkiem czy balsamem, bo trzeba się do tego przyzwyczaić. Dlatego w ofercie znajdziemy też płyn dwufazowy. Wystarczy dokładnie zmieszać warstwy, nalać odrobinę na wacik i przyłożyć na kilka sekund do oczu. Wszystko dosłownie w mig się rozpuszcza. Bez przesady mogę powiedzieć, że wśród płynów dwufazowych ten od Clinique na pewno jest u mnie na podium. Zero jakiejkolwiek mgły, podrażnień czy zaczerwienień, bo nie trzeba się wysilać, by pozbyć się kolorówki. Co ciekawe, opakowania jest zabezpieczone tak jak niektóre leki, czyli trzeba nakrętkę lekko wcisnąć i dopiero przekręcić. 

Połączenie obu form demakijażu (najpierw oczy płynem dwufazowym, a potem cała twarz olejkiem i ściereczką) jest po prostu perfekcyjne! Mamy wrażenie, że skóra jest czysta i wypielęgnowana.


Na początku napisałam, że produkty te przetestowałam dzięki współpracy z Douglas i domyślam się, że bardzo pozytywna opinia na ich temat może w Was wywołać wątpliwości. Biorę to jednak na klatę, bo naprawdę z czystym sumieniem mogę te kosmetyki polecić. Swego czasu balsam do demakijażu był hitem na YouTube, jednak cena powstrzymywała mnie przed zakupem. Tym bardziej cieszę się, że mogłam się na własnej skórze przekonać, że warto! Zdaję sobie sprawę, że kosmetyki te niestety nie należą do najtańszych (90 zł płyn dwufazowy, 120 zł olejek, 150 zł balsam), ale na pocieszenie mogę stwierdzić, że są naprawdę wydajne (chociaż trochę gorzej jest z płynem dwufazowym) i skuteczne. Więc jeśli jesteście wymagającymi osobami w kwestii demakijażu i ciągle nie możecie znaleźć czegoś dla siebie, to to może być dobry kierunek. 


Kto z Was używał serii Take The Day Off? A może macie doświadczenia z innymi kosmetykami tej marki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! Jeśli spodobał Ci się mój blog, zapraszam do obserwowania, co będzie motywować mnie do dalszej pracy!
Nie reklamuj się - staram się zaglądać do wszystkich, którzy komentują moje posty.

Serdecznie zachęcam do dzielenia się swoimi opiniami na poruszane przeze mnie tematy :)