Kojarzycie kosmetyki Apis? Ja już jakiś czas temu miałam
styczność z tą marką. Zdaje się, że przy okazji jakiegoś eventu dostałam
peeling z malinami i był naprawdę fajny! Teraz miałam okazję poznać markę
jeszcze lepiej, bo sklep bee.pl przysłał mi karton wypełniony produktami z prośbą
o opisanie swoich pierwszych wrażeń.
Jestem po pierwszych testach i postanowiłam napisać kilka
słów o każdym z kosmetyków Apis dostępnych w sklepie bee.pl, który znalazł się w paczce.
Oliwka rozgrzewająca z imbirem i cynamonem
Muszę się do czegoś przyznać – uwielbiam masaże! Dosyć często się spinam, a dodatkowo wiele godzin każdego dnia spędzam przed komputerem. Masaż pleców to dla mnie ogromna ulga. Do tej pory nie bardzo zwracałam uwagę na to, by mieć do tego dedykowany produkt. Brałam taki olejek, jaki akurat był pod ręką. Ale ta oliwka to naprawdę sztos, szczególnie na jesień i zimę! Od razu po wylaniu jej na dłonie już odczuwalne jest ciepło, co znacznie ułatwia masaż, bo mięśnie również szybciej się rozgrzewają. Oliwka nadaje odpowiedni poślizg i nie wchłania się od razu. Dodatkowo zabiegowi towarzyszy genialny, korzenny zapach – ja jestem naprawdę zachwycona! Mięśnie są odprężone, a skóra nawilżona.
Krem regenerująco-nawilżający do stóp
Wielokrotnie na blogu wspominałam o tym, że mam dosyć
przesuszoną skórę stóp, więc codzienne smarowanie ich kremem jest konieczne,
ponieważ w przeciwnym wypadku czuję spory dyskomfort. Ten krem okazał się dosyć
bogaty w konsystencji, ale jednocześnie przyjemny w aplikacji i szybko się
wchłania. Używam go wieczorem tuż przed pójściem spać i na razie moje stopy są
odpowiednio nawilżone. Pomimo jonów srebra w składzie nie zauważyłam jednak pozytywnego wpływu na potliwość czy nieprzyjemny zapach.
Oczyszczający płyn micelarny
Pojemna butla płynu micelarnego przyda się każdej
dziewczynie, która uwielbia makijaż i maluje się codziennie – tak jak ja! Płyn
ma słabo wyczuwalny zapach (akurat ten nie przypadł mi do gustu), a pompka ułatwia stosowanie przy tak dużej butelce.
Ten płyn micelarny daje efekt „pienienia się”, za którym nie przepadam, ale zaczyna się to dziać w momencie, kiedy skóra jest prawie czysta. Czyli na
początku demakijażu nie jest to mocno odczuwalne, a muszę przyznać, że wpływa na skuteczność,
bo produkt bez problemu radzi sobie ze wszystkimi kosmetykami, także z tuszem.
Odkąd go używam, nie zdarzył mi się jeszcze efekt pandy, bo wszystko jest
dokładnie oczyszczone.
Oczyszczający tonik antybakteryjny
Ten tonik ma w zasadzie to, czego mogłabym od niego oczekiwać. Ładnie pachnie, przyjemnie się go nakłada, nie podrażnia skóry, nie szczypie, a wręcz działa jakby łagodząco. Jedyną uwagę mam do pompki, która dosyć mocno rozlewa produkt. Niestety zawsze coś wyleci poza wacik, który do tej pompki przystawiam.
Enzymatyczna pianka do twarzy
Jakiś czas temu zrezygnowałam z żeli do mycia twarzy na
rzecz pianek i zdecydowanie je pokochałam! Pianka Apis o egzotycznym
zapachu musi mi zastąpić myślenie o urlopie w ciepłych krajach ;) Piana jest
gęsta i nie znika po dotknięciu z wilgotną skórą, resztkami makijażu czy sebum.
A to mi się zdarzało przy innych produktach tego typu. Jestem więc w stanie spokojnie
umyć, a nawet wymasować twarz. Produkt nie wysusza cery, nie powoduje jej
ściągnięcia, ale jednocześnie odpowiednia oczyszcza.
Krem arbuzowy i odbudowujący krem na noc z retinolem i witaminą C
Na ten moment o działaniu kremów nie mogę jeszcz powiedzieć zbyt wiele (tyle, że jestem zadowolona z nawilżenia i że nie zapychają porów), ale aplikacja to dla mnie prawdziwa frajda. Kremy są dosyć bogate, ale jednocześnie nie są ciężkie ani tłuste. Nie wchłaniają się zbyt szybko, ale ja uwielbiam je wcierać i wykonywać nimi masaż twarzy. Krem arbuzowy to mistrz robienia pierwszego wrażenia! Ma konsystencję bitej śmietany i pachnie tak genialnie, że ma się ochotę wylać go na deser lodowy z truskawkami :D
Serum pod oczy liftingujące i redukujące cienie
Na koniec serum, które najmniej przypadło mi do gustu z
całego tego grona. Ma formę mleczka, ale po wklepaniu wchłania
się natychmiastowo i w zasadzie nie odczuwam, żebym coś nałożyła. Nie
zauważyłam, żeby szczególnie napinało skórę czy rozjaśniało cienie. Muszę
przyznać, że taka forma kosmetyku nie przypadła mi do gustu. Chyba będę
nakładać na serum jeszcze dodatkowo krem pod oczy.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze! Jeśli spodobał Ci się mój blog, zapraszam do obserwowania, co będzie motywować mnie do dalszej pracy!
Nie reklamuj się - staram się zaglądać do wszystkich, którzy komentują moje posty.
Serdecznie zachęcam do dzielenia się swoimi opiniami na poruszane przeze mnie tematy :)